Formuła 1 nie dla Lamborghini. "Musimy inwestować w inne segmenty"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Formuła 1 w roku 2021 wprowadzi spore zmiany w przepisach. Nie przekonały one jednak nowych producentów do tego, by dołączyć do królowej motorsportu. - Dla nas jest za wcześnie - twierdzi Stefano Domenicali, dyrektor zarządzający Lamborghini.

W tym artykule dowiesz się o:

Stefano Domenicali nie jest postacią anonimową w świecie Formuły 1. Włoch przez kilka lat był szefem zespołu Ferrari. Od 2016 roku jest jednak związany z Grupą Volkswagen, w ramach której zarządza marką Lamborghini. Domenicali uczestniczył w ostatnich spotkaniach z przedstawicielami FIA i Liberty Media, na których omawiano przyszłość F1.

Lamborghini nie zdecydowało się jednak na dołączenie do mistrzowskiej serii od roku 2021. - Powiedziałbym, że to trudna sytuacja. Wejście do świata F1 wymaga ogromnych inwestycji. Oczywiście, jeśli chcesz się w niej pojawić i być konkurencyjnym, a nie tylko statystować. Lamborghini w tej chwili musi inwestować w inne segmenty. W nowe samochody, sieć dealerską - powiedział Domenicali.

Włoch nie wykluczył jednak, że w przyszłości sytuacja może ulec zmianie. - Teraz naszym zadaniem jest konsolidacja firmy, która ciągle się rozrasta. W krótkoterminowej perspektywie nie widzę nas w F1, ale w życiu obowiązuje jedna zasada. Nigdy nie mów nigdy - dodał szef Lamborghini.

W przeszłości włoska marka była już obecna w F1, ale był to krótki epizod. Lamborghini dostarczało bowiem silniki w sezonach 1989-1993. Nie miały one jednak najlepszej renomy. Szansą dla Włochów było nawiązanie współpracy z McLarenem. Dlatego też Ayrton Senna i Mika Hakkinen testowali model MP4/8, w którym zamontowano jednostki Lamborghini. Brytyjczycy zdecydowali się jednak na sięgnięcie po maszyny produkcji Peugeota.

- Nie mieliśmy wystarczających środków, by być wtedy w F1 - podsumował Domenicali.

ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński pokazał moc. "Powiedzieliśmy sobie, że albo się uda, albo nie dojedziemy"

Źródło artykułu: