W Grand Prix Singapuru Sergio Perez nie pokazał się z najlepszej strony. Meksykanin zaraz po starcie doprowadził do kolizji z Estebanem Oconem, w wyniku której jego kolega z Racing Point Force India musiał wycofać się z rywalizacji. Co więcej, w późniejszej fazie wyścigu 28-latek zderzył się też z Siergiejem Sirotkinem.
Krytycznie na postawę Pereza zareagowała ekipa, która zapowiedziała, iż od kolejnego Grand Prix zabroni swoim reprezentantom wewnętrznej walki. Również Ocon jest sfrustrowany manewrem Meksykanina.
- Przeprosił mnie. Właściwie to powiedział, że przeprasza. Jednak to nie kończy sprawy. Fakt jest taki, że wracamy do domu bez punktów, a powinniśmy być obaj w czołowej dziesiątce - stwierdził Francuz.
Już w zeszłym sezonie obu kierowcom stajni z Silverstone zdarzyło się bardzo ostro walczyć między sobą na torze. - W Singapurze mieliśmy dobre tempo, więc sytuacja jest do bani. Jesteśmy gdzie jesteśmy i nic z tym już nie zrobimy. To wszystko. Nie mam nic więcej do dodania. Jednak to nie jest ta sama sytuacja, gdzie w zeszłym roku każdy przewrócił kartkę w książce i zapomnieliśmy o sprawie - dodał Ocon.
Meksykanin broni się za to przed zarzutami i twierdzi, że nie wjechał celowo w kolegę z zespołu. - To było niefortunne zajście. Kiedy przyspieszałem w trzecim zakręcie, nagle poczułem kontakt i trafienie w przednią oponę. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to był Esteban. Kiedy usłyszałem to przez radio, było mi bardzo przykro. Pomyślałem wtedy, że przecież mieliśmy okazję, by zakończyć dzień ze sporą liczbą punktów - podsumował Perez.
Wyścigi Formuły 1 można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot
ZOBACZ WIDEO Dublet Cristiano Ronaldo. Haniebne zachowanie Douglasa Costy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]