Młodzi nie mają łatwo w F1. "Podpisujesz umowy, w których nie masz nic do powiedzenia"

Materiały prasowe / Force India / Na zdjęciu: Esteban Ocon za kierownicą samochodu Force India
Materiały prasowe / Force India / Na zdjęciu: Esteban Ocon za kierownicą samochodu Force India

Czołowe ekipy Formuły 1 wzięły na siebie koszty związane ze szkoleniem młodych talentów, ale przykład Estebana Ocona pokazuje, że czasem można popełnić błąd. - Podpisujesz umowy, w których nie masz nic do powiedzenia - mówi Max Verstappen.

W ostatnich latach najwięksi producenci zadbali o to, by na własną rękę szkolić młodych kierowców. Ferrari założyło swoją akademię i zbiera jej pierwsze owoce w postaci Charlesa Leclerca, który w tym roku zadebiutował w F1, a już w kolejnym sezonie będzie reprezentantem stajni z Maranello. Rozwinięty program juniorski ma też Red Bull Racing, który z myślą o mniej doświadczonych zawodnikach posiada ekipę Toro Rosso.

O młode talenty dba też Mercedes i to o jednym z podopiecznych niemieckiego producenta mówi się ostatnio najwięcej. Esteban Ocon przez ostatnie dwa lata osiągał świetne wyniki w Force India, ale ma problem ze znalezieniem pracodawcy na sezon 2019. Renault i McLaren wycofały się z propozycji podpisania kontraktu z 22-latkiem właśnie ze względu na jego powiązania z Mercedesem.

Jednak zdaniem Nico Rosberga, obecny system szkolenia działa bez zarzutu. - Wielu najlepszych obecnie kierowców otrzymało niezbędne wsparcie, gdy było one potrzebne, bo zespoły F1 zaangażowały się w ten proces jak nigdy wcześniej. To dobrze, że przejęły inicjatywę. Dlatego nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z jakąś katastrofą na rynku - stwierdził mistrz świata z sezonu 2016.

Niemiec nie ukrywa jednak, że przykład Ocona nie powinien się wydarzyć. - Dlatego musimy mieć oko na sytuację, bo przykład Ocona to ogromna sensacja. Esteban jeździ świetnie, a nie ma dla niego miejsca. To okropne. Musimy unikać takich sytuacji - dodał Rosberg.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. MŚ 2018. Śliwka nie wierzy w teorie spiskowe. "To nie jest naród, który odpuszcza"

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Sergio Perez. On sam należał niegdyś do akademii Ferrari, ale musiał z niej odejść, bo otrzymał propozycję startów w McLarenie. - Kto nie chciałby być kierowcą topowego teamu? Dla mnie to oczywiste, bo to jedyny sposób na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Sam chciałbym być częścią programu Ferrari czy Mercedesa, ale musiałem opuścić akademię, by dołączyć do McLarena. Jednak samo bycie w akademii nie gwarantuje ci miejsca w F1. Musisz mieć tego świadomość - ocenił Meksykanin.

Inną ścieżkę kariery wybrał Max Verstappen. Holender mógł dołączyć do programu juniorskiego jednej z większych ekip w F1 w roku 2010, ale nie zdecydował się na podpisanie kontraktu. Później został dostrzeżony przez Red Bulla, który ostatecznie dał mu szansę w królowej motorsportu.

- Chciałem pozostać wolnym strzelcem na rynku tak długo, jak to tylko było możliwe. Tak, aby nie ominęła mnie jakaś fajna okazja. I to się udało. To mnie sprowadziło do miejsca, w którym jestem. Jednak nie zawsze masz takie szczęście i nie masz wsparcia odpowiednich ludzi. Podpisujesz umowy, w których nie masz nic do powiedzenia i to zespół decyduje, co z tobą zrobić - podsumował Verstappen.

Wyścigi Formuły 1 można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot

Komentarze (0)