Zimą sam Władimir Putin naciskał na szefów rosyjskich firm, aby zapewnili miejsce jednemu z kierowców w Formule 1. Prezydent Rosji nie wyobrażał sobie sytuacji, w której jego kraj organizuje z przepychem wyścig na torze w Soczi, a kibice nie mogą oklaskiwać swojego reprezentanta. Tym bardziej, że to on był pomysłodawcą i orędownikiem ściągnięcia F1 w rejony Kraju Krasnodarskiego.
W efekcie firma SMP Racing była gotowa zapłacić Williamsowi ponad 20 mln euro za danie szansy Siergiejowi Sirotkinowi. 23-latek z Moskwy jest obecnie jedynym rosyjskim kierowcą w królowej motorsportu, ale w przyszłym sezonie sytuacja ma ulec zmianie. Bardzo blisko podpisania kontraktu z Toro Rosso jest bowiem Daniił Kwiat, który powróci do rywalizacji w F1 po rocznej przerwie.
Na tym jednak nie koniec. Do startów w Williamsie przymierza się Artiom Markiełow, którego obecnie możemy oglądać w F2. W niższej serii rywalizuje również Nikita Mazepin. 19-latek ma za sobą jazdy treningowe i testowe w barwach Force India. Co ważne, obaj Rosjanie mogą liczyć na solidne wsparcie finansowe, co może okazać się kluczowe w poszukiwaniu pracodawcy w F1 w najbliższej przyszłości.
Dlatego też nie należy się dziwić Rosjanom, którzy zakochali się w F1. Bilety na niedzielny wyścig sprzedają się jak ciepłe bułeczki. - Jesteśmy zadowoleni z tego, że sprzedaż idzie w górę. I to znacząco. Już teraz poprawiliśmy rezultaty z dwóch ostatnich lat, jeśli chodzi o wysokość przychodów - pochwalił się Siergiej Worobjow, promotor Grand Prix Rosji.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Niespodziewane problemy Polaków we Włoszech. Kierownik drużyny musi chodzić do pralni
Coraz lepsza sprzedaż wejściówek sprawiła, że w tym roku rosyjscy fani zobaczą nie tylko zmagania królowej motorsportu, ale też F2 i GP3. Oznacza to, że kibice na trybunach w Soczi będą mogli wspierać Markiełowa i Mazepina. - Mamy wielu świetnych kierowców. Gdy popatrzymy na postępy Mazepina czy Markiełowa w ostatnim czasie, to mamy powody do dumy. Dzięki temu wyścigi niższych kategorii mogły wrócić do Rosji. To nam bardzo pomaga - dodał Worobjow.
W zeszłym roku w Soczi nie organizowano bowiem wyścigów niższej kategorii, co przełożyło się na mniejsze zainteresowanie kibiców. - Nasi fani potrzebują kogoś konkurencyjnego, by go wspierać. Tak się teraz składa, że mamy w F2 i GP3 dwóch bardzo dobrych kierowców, więc jest za kim sympatyzować - wytłumaczył rosyjski działacz.
Worobjow nie ma wątpliwości, że przed F1 w Rosji świetlane lata. Już teraz można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że za rok w Soczi przed własnymi kibicami zaprezentują się Sirotkin i Kwiat. Do tej dwójki dołączyć może jeszcze Markiełow. Dla organizatorów Grand Prix Rosji może to oznaczać kolejne rekordowe zyski.
- To bez wątpienia ma wpływ na sprzedaż biletów. Geografia też ma tutaj znaczenie. Coraz więcej ludzi z odległych zakątków Rosji przybywa do Soczi, bo w tym rejonie nadal jest ciepło w okolicach września. Dlatego łączą F1 z wakacjami. My nazywamy to aksamitną porą roku, gdy temperatury nie są już tak wysokie, a morze nadal jest ciepłe, więc gwarantuje komfortowe i wygodne życie - podsumował Rosjanin.