W piątkowy poranek Haas poinformował, że w sezonie 2019 barw zespołu nadal bronić będą Kevin Magnussen oraz Romain Grosjean. Decyzja amerykańskiej ekipy nie była zaskoczeniem, gdyż już wcześniej Gunther Steiner sugerował, że jest zadowolony z postawy Duńczyka i Francuza. Dzięki nim Haas ma bowiem szansę na zakończenie tegorocznej rywalizacji na czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów F1.
O ile Amerykanie nie poinformowali na jaki okres podpisano kontrakty, o tyle Magnussen w rozmowie z dziennikarzami pochwalił się, że będzie związany z Haasem co najmniej do końca 2020 roku.
- Jestem niezmiernie szczęśliwy z tego, że mogę kontynuować współpracę z Haasem przez kolejne dwa lata. Za mną dwa dobre sezony w barwach tej ekipy. Dużo się tu nauczyłem i dorosłem jako kierowca. Tutaj znalazłem swoje miejsce. Dlatego nie mogę się doczekać kolejnych dwóch lat, a może nawet ta współpraca będzie jeszcze dłuższa - powiedział Magnussen.
Wcześniej duński kierowca w F1 startował w McLarenie i Renault, gdzie nie zaprezentował pełni swoich umiejętności. - Lubię dwuletnie kontrakty, bo dają ci pewną gwarancję, a przy tym czas na to, by upewnić się co chcesz robić w przyszłości. Nie musisz się stresować tym, co będzie - dodał.
O ile dalsza przyszłość Grosjeana w Haasie stała w pewnym momencie pod znakiem zapytania, o tyle formalności związane z kontraktem Magnussena były uzgodnione od wielu tygodni.
- Nigdy nie było wątpliwości, co do mojej sytuacji. Po prostu, umowy są bardzo złożone i potrzeba czasu, by to wszystko dopiąć. Jesteśmy małym zespołem. Nie mamy szeregu ludzi, którzy siedzą w fabryce i pracują nad dokumentami. Musimy takie rzeczy załatwiać między wyścigami. Nie musieliśmy być pierwszym zespołem, który ogłaszał kontrakty. Już jakiś czas temu umówiliśmy się, co chcemy robić w przyszłości - podsumował Magnussen.
ZOBACZ WIDEO Szalony Rajd Polski. Losy tytułu rozstrzygnęły się na mecie ostatniego odcinka