Jak poinformował Haas, zespół poprosił FIA o udostępnienie dwóch dodatkowych kompletów opon, które uległy zniszczeniu wskutek pożaru, do jakiego doszło w czwartkowy wieczór w garażach ekipy na torze w Soczi.
Według informacji "Motorsportu", do pożaru doszło w momencie, gdy opony znajdowały się w specjalnie do tego przeznaczonym miejscu w kocach grzewczych. Doszczętnie spalił się jeden komplet ogumienia przeznaczony dla Kevina Magnussena. Nadpaleniu i uszkodzeniu uległy też opony, które znajdowały się tuż obok.
- Nie wiemy jeszcze, co się stało, ponieważ wszystko uległo spaleniu. Nie chcę wpadać w panikę, póki nie mamy informacji, więc nie będę rzucać podejrzeń na nikogo. Pożar został zauważony przez jednego z ochroniarzy, a potem wszyscy członkowie ekipy pracowali nad jego ugaszeniem. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Dobrze, że wszyscy współpracowali przy tym zajściu, bo gdy już opony się podpalą, to trudno je zgasić - zdradził Gunther Steiner, szef Haasa.
Jedna z ekip zakwestionowała jednak podejście Haasa, który założył koce grzewcze na opony na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem treningów na torze w Soczi. Może to sugerować, że Amerykanie chcieli zyskać przewagę przez dłuższe grzanie ogumienia. Dzięki temu opony stałyby się bardziej twarde.
Zgodnie z zaleceniami Pirelli, nad czym czuwa FIA, opony mogą być przechowywane w garażach w temperaturze 60 st. C. Następnie przez dwie godziny mogą być utrzymywane w 80 st. C. Na godzinę przed rozpoczęciem sesji możliwe jest podniesienie temperatury do 110 st. C.
- Nie podgrzewaliśmy opon. Koce grzewcze były założone, ale nie zostały włączone. Były jedynie w trybie gotowości. Od teraz będziemy je odłączać w nocy. Zwykle rano po prostu przychodziliśmy do garażu, włączaliśmy je i nic się nie działo - dodał Steiner.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Bramkarz beniaminka zatrzymał Milan! Faworyt traci punkty po fatalnym błędzie [ELEVEN SPORTS]