Szef Mercedesa broni Sebastiana Vettela. "Musisz korzystać z każdej sytuacji"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff w boksach Mercedesa
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff w boksach Mercedesa

Kolejne pomyłki Sebastiana Vettela sprawiły, że Mercedes jest bliski wywalczenia tytułu mistrzowskiego. W obronie kierowcy Ferrari stanął jednak szef niemieckiego zespołu. - Nie mamy jeszcze w rękach trofeum - podkreśla Toto Wolff.

W ostatnim wyścigu o Grand Prix Japonii po raz kolejny mieliśmy do czynienia z festiwalem błędów w wykonaniu Ferrari i Sebastiana Vettela. Najpierw w kwalifikacjach zespół obrał złą strategię, a następnie w wyścigu kierowca z Niemiec doprowadził do kontaktu z Maxem Verstappenem.

Vettel traci obecnie 67 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Lewisa Hamiltona i ma niewielkie szanse na tytuł. - Nie jestem pewien, czy popełnił błąd w akcji z Verstappenem. Po starcie jechał naprawdę dobrze, przebił się o kilka pozycji. Jeśli jesteś kierowcą, to musisz korzystać z każdej sytuacji, a wyglądało to tak, że Verstappen zostawił mu otwarte drzwi. Holender sam dał mu szansę na ten manewr, ale później doszło do incydentu między nimi - twierdzi Toto Wolff.

Szef Mercedesa podkreślił, że jego zespół nie czuje się jeszcze zdobywcą tytułu mistrzowskiego. - Nie mamy jeszcze w rękach trofeum. Dopóki ono nie wyląduje w naszych ramionach, to nic pewnego - dodał.

Słabe wyniki Ferrari nie zmieniają jednak podejścia Niemców. Zespół z Brackley nie zamierza patrzeć na rywala, tylko skupia się na sobie. - Staramy się zmaksymalizować osiągi każdego z naszych samochodów. Chcemy, aby były one konkurencyjne na każdym torze i w każdych warunkach. Taka taktyka zadziałała praktycznie w każdym wyścigu, pomijając belgijskie Spa. Tam Ferrari miało bardzo dobry weekend, a nasz występ nie był na poziomie, jakiego byśmy oczekiwali. Jednak nikt z nas nie patrzy gdzie jest Ferrari. Nasza energia idzie na coś innego - podsumował Wolff.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: desperacki strzał w końcówce meczu. A jaki efekt!

Komentarze (0)