Bez wątpienia Williams i McLaren to najwięksi przegrani obecnego sezonu Formuły 1. W zespole z Woking doszło z tego powodu do sporej rewolucji, bo na początku lipca z pracy zrezygnował Eric Boullier. Miejsce Francuza zajął Gil de Ferran, który zapoczątkował proces zmian i został dyrektorem sportowym brytyjskiej ekipy.
Od momentu przyjścia de Ferrana do Woking minęło kilka miesięcy, a efektów jego pracy nie widać. McLaren w ostatnich tygodniach nawet nie sprawdzał poprawek do swojego modelu MCL33. Konsekwentnie swoje tempo podkręca za to Williams, który poświęca kolejne sesje treningowe, by sprawdzać rozwiązania z myślą o sezonie 2019.
W Japonii doszło nawet do sytuacji, w której McLaren był wolniejszy od Williamsa, co jest niepokojącą informacją dla stajni z Woking. - Jak sobie z tym radzę? Siedzi we mnie duch rywalizacji sportowej, więc jestem wściekły z tego powodu. Mam zaszczepioną rywalizację w organizmie i chcę wygrywać - powiedział de Ferran.
Wcześniej McLaren zdradził, że ma problemy z korelacją danych. Testy w tunelu aerodynamicznym nie wykazują bowiem większych problemów z samochodem. Dlatego też Brytyjczycy mogą jedynie poświęcać sesje treningowe na to, aby zrozumieć, co nie funkcjonuje we właściwy sposób w modelu MCL33.
- W Japonii nie osiągnęliśmy świetnego wyniku, ale z punktu widzenia procesów, ostatnie dwa weekendy wyścigowe odbyły się bez problemów. Nasz zespół wykonuje dobrą robotę i stara się maksymalizować każdą szansę. Kierowcy dają sobie radę. Nasze tempo kwalifikacyjne na Suzuce było słabe, co przełożyło się na gorsze czasy od Williamsa, ale w wyścigu było już znacznie lepiej - dodał de Ferran.
W sezonie 2019 kierowcami McLarena będą Carlos Sainz oraz Lando Norris. Hiszpan ma zająć miejsce odchodzącego na emeryturę Fernando Alonso, zaś młody Brytyjczyk został zakontraktowany za zawodzącego Stoffela Vandoorne'a.
ZOBACZ WIDEO Szalony Rajd Polski. Losy tytułu rozstrzygnęły się na mecie ostatniego odcinka