W końcówce ostatniego wyścigu o Grand Prix Stanów Zjednoczonych kibice zobaczyli emocjonującą walkę Kimiego Raikkonena, Maxa Verstappena oraz Lewisa Hamiltona. Dość niespodziewanie wmieszali się w nią najwolniejsi kierowcy w stawce, bo podczas dublowania czołowa trójka traciła cenny czas i wiele zależało od tego, w którym momencie dochodziło do tego manewru.
Zdaniem Hamiltona, to jasny przykład na złą kondycję F1. Brytyjczyk uważa, że królowa motorsportu powinna się wzorować na MotoGP, gdzie w ostatnich latach doszło do szeregu zmian regulaminowych, przez które rywalizacja stała się niezwykle wyrównana.
- Przede wszystkim, w F1 nie powinno być takich różnic między najlepszym i najgorszym zespołem. To podstawowa zasada. Przecież to niedopuszczalne, że Williams czy McLaren są o kilka sekund gorsze na okrążeniu. To ogromna strata w wydajności. Musimy tak zmienić przepisy, aby te różnice były mniejsze - zaapelował aktualny mistrz świata F1.
Najwcześniej sytuacja w F1 może się zmienić w roku 2021, bo wtedy Liberty Media planuje wprowadzenie szeregu zmian regulaminowych. - Popatrzmy na MotoGP. Oni tam rywalizują koło w koło, walczą w każdym zakręcie, na każdym okrążeniu. My też musimy mieć bardziej emocjonujące wyścigi. F1 ma potencjał, aby być najlepszą serią wyścigową na świecie - dodał.
33-latek ma nadzieję, że właścicielowi F1 uda się wyprowadzić ten sport na prostą. - Nadal mamy problemy, jeśli chodzi o bezpośrednią jazdę za drugim samochodem. Naprawdę, mam nadzieję, że Ross Brawn i chłopaki z Liberty Media coś wymyślą. Oby podjęli dobre decyzje w kontekście roku 2021. Tak, aby zbliżanie się do pojazdu jadącego przed tobą było łatwiejsze, a co za tym idzie wyprzedzanie również - podsumował Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Szalony Rajd Polski. Losy tytułu rozstrzygnęły się na mecie ostatniego odcinka