Obecnie w Formule 1 obowiązuje system punktów karnych. Każdy przypadek niebezpiecznej czy też nieodpowiedzialnej jazdy ma swoje konsekwencje, a zgromadzenie 12 karnych "oczek" skutkuje automatyczną pauzą w kolejnym wyścigu. Sędziowie mają również możliwość nakładania kar w postaci cofnięcia na polach startowych w kolejnym wyścigu, przejazdu przez aleję serwisową czy też doliczenia czasu do wyniku kierowcy.
Nie wszystkim podoba się jednak obecny system kar. Romain Grosjean, na koncie którego zgromadziło się 10 punktów karnych, stał się jego głównym krytykiem. Francuz uważa, że stewardzi często są zbyt surowi. Podobnie sytuację ocenił Max Verstappen, który również nie jest ulubieńcem sędziów.
Z takimi opiniami nie zgadza się jednak Kimi Raikkonen. - Jest w tym dużo przypadkowości. To nie jest tak, że kary można nazwać bardzo surowymi. Gdyby sędziowie ostro karali za przewinienia, nie musieliby robić wielu innych rzeczy. Surowe kary wyeliminują głupotę, jaka czasem ma miejsce w F1. Wtedy nie musielibyśmy nakładać mniejszych sankcji za jakieś błahe przewinienia - stwierdził kierowca Ferrari.
Nie oznacza to jednak, że Fin jest zadowolony z obecnej pracy sędziów. Zdaniem 39-latka, stewardom często brakuje konsekwencji. - Nie za każdym razem musisz doliczać kierowcy 5 czy 10 sekund do wyniku za dziwne rzeczy. To jest problem, bo przez to mamy wrażenie, że obecnie stosowane kary są bardzo surowe. A potem, gdy dochodzi do czegoś faktycznie okropnego, uważa się decyzję sędziów za zbyt łagodną. Gdyby byli bardziej rygorystyczni, to nikt nie będzie się zachowywać nieodpowiedzialnie. Dochodzimy do sytuacji, w której ktoś jest karany za daną sytuację, a w kolejnym wyścigu podobne zdarzenie uchodzi płazem - dodał Raikkonen.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc: Dakar? Chciałbym to zrobić profesjonalnie