Już przedsezonowe testy pokazały, że Haas skonstruował bardzo dobry samochód. Gdy szefowie amerykańskiej ekipy zapowiadali walkę o czwartą pozycję w klasyfikacji konstruktorów, wielu ekspertów pukało się w czoło. Zespół prowadzony przez Gunthera Steinera jest bowiem najmniejszy i najmłodszy w stawce F1.
Na dwa wyścigi przed końcem sezonu Amerykanie tracą do czwartego Renault 30 punktów. Wiele wskazuje na to, że będą musieli pogodzić się z piątą lokatą, a jak przyznaje sam Kevin Magnussen, winę za to ponoszą... kierowcy.
- Samochód miał wystarczające tempo, by zdobyć te czwarte miejsce. Jednak nie byliśmy w stanie wykorzystać jego potencjału. Jesteśmy młodym zespołem i myślę, że zaatakowaliśmy wysoki poziom. Pojazd okazał się ponad naszą klasę. Nie mamy jeszcze takiego doświadczenia - przyznał duński kierowca.
Kevin Magnussen i Romain Grosjean stracili w tym sezonie punkty w wielu błahych sytuacjach. Bardzo krytyczne opinie w pierwszej części sezonu zbierał zwłaszcza Francuz, który długo pozostawał bez punktów na koncie. Mimo to, kierownictwo Haasa postanowiło przedłużyć umowy z tą dwójką.
- Nasze tegoroczne występy pokazują tylko jaki talent i potencjał ma ten zespół. Musimy jedynie zdobyć więcej doświadczenia i zmniejszyć ryzyko błędów, być bardziej regularni. Wtedy będziemy walczyć o miejsca, na które zasługujemy - dodał Magnussen.
Przegranie pojedynku z Renault o czwartą lokatę wśród konstruktorów będzie miało jednak swoje konsekwencje finansowe dla Haasa. Zespół straci bowiem kilka milionów dolarów z puli nagród F1. - Moglibyśmy je wykorzystać do dalszego rozwoju, więc oczywiste, że to ważne - zauważył kierowca z Danii.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Fiorentina nie uczy się na błędach. Remis z Frosinone [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]