Od pewnego czasu Fernando Alonso marzy o potrójnej koronie motorsportu, na którą składają się zwycięstwa w Grand Prix Monako, Indianapolis 500 i 24h Le Mans. Pierwszą próbę podjął w roku 2017, gdy wycofał się z rywalizacji w F1 na ulicach Monte Carlo, by wystartować w Stanach Zjednoczonych. Jego misja zakończyła się niepowodzeniem.
W tym sezonie Alonso zabrakło w Indianapolis 500, ale zaczął startować w wyścigach długodystansowych i wygrał 24h Le Mans. Do pełni szczęścia brakuje mu zatem triumfu w Indy. Kolejną próbę podejmie już w 2019 roku.
- Od pewnego czasu żyję marzeniem o potrójnej koronie. Zebrałem wspaniałe doświadczenia w Indianapolis 500 w roku 2017. Wiedziałem w głębi serca, że będę musiał tam wrócić, jeśli tylko nadarzy się okazja. Dlatego cieszę się, że ten powrót odbędzie się we współpracy z McLarenem - powiedział Alonso.
W pewnym momencie wydawać się mogło, że McLaren zdecyduje się na start w pełnym sezonie IndyCar, ale ostatecznie do tego nie dojdzie. Alonso cieszy się jednak, że stajnia z Woking przygotuje dla niego samochód chociaż na jeden występ.
- McLaren zawsze był moim pierwszym wyborem. Skoro zespół zdecydował się na pomoc, to jestem zachwycony. To trudny wyścig, ale będziemy walczyć z najlepszymi. Przede mną ogromne wyzwanie, ale jesteśmy kierowcami i po to się ścigamy - dodał Alonso.
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"