Renault odetchnęło z ulgą. Francuzi cieszą się z końca współpracy z Red Bullem

Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Alain Prost
Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Alain Prost

Po tym sezonie Renault przestanie dostarczać silniki Red Bull Racing. Francuzi nie są jednak zmartwieni tym faktem. - To nie jest powód do smutku - twierdzi Alain Prost. Doradca Renault ma dość ciągłej krytyki ze strony Red Bulla.

Współpraca pomiędzy Renault a Red Bull Racing trwała przez ponad dekadę i obfitowała w wiele sukcesów. Dzięki francuskim silnikom Sebastian Vettel został czterokrotnym mistrzem świata, a "czerwone byki" nie miały sobie równych w klasyfikacji konstruktorów.

Od pewnego czasu współpraca obu stron to jednak ciągłe oskarżenia i pretensje. Red Bull nie jest bowiem zadowolony z jednostek napędowych Renault, opracowanych w erze hybrydowej. Zdaniem ekipy z Milton Keynes, to właśnie brak konkurencyjnych silników nie pozwala im walczyć o wygrane z Mercedesem i Ferrari.

- Jak mam być szczery, to nie jesteśmy smutni z tego powodu, że ta współpraca dobiega końca. Żegnamy się w dobrych relacjach, choć ciągle nas krytykują. Zawsze idą o krok za daleko w tej krytyce i doskonale o tym wiedzą - powiedział Alain Prost, były mistrz świata F1, a obecnie doradca Renault.

Za to w Red Bullu twierdzą, że uwolnienie się od silników Renault i postawienie na maszyny Hondy okaże się trafioną decyzją. "Czerwone byki" zapowiedziały nawet walkę o tytuł mistrzowski w sezonie 2019. - Helmut Marko zawsze jest optymistą, ale to dobrze. Musimy poczekać na to, co się wydarzy. Zobaczymy jaki będzie początek sezonu. Myślę, że zrobimy krok naprzód - stwierdził Max Verstappen, kierowca Red Bulla.

Pewny swego jest za to Prost. - W porównaniu do Hondy, nadal robimy lepszy silnik. Musimy jednak pamiętać, że w tym roku Red Bull był lepszy od naszego fabrycznego zespołu. Mają sporą przewagę i nie wiem czy dobijemy do ich poziomu w przyszłym roku. Jednak nie jest to niemożliwe - dodała żywa legenda F1.

ZOBACZ WIDEO Maciej Kot wie, gdzie ma największe rezerwy. "Z trenerem mówiliśmy jednym językiem"

Źródło artykułu: