Role się odwróciły. Przed rokiem to Robert Kubica został wystawiony do wiatru na ostatniej prostej kosztem Siergieja Sirotkina. Tym razem to Rosjanin do końca wierzył, że Williams przedłuży z nim kontrakt. Wprawdzie ekipa poinformowała 23-latka w ubiegłym tygodniu, że do tego nie dojdzie. Jednak Sirotkin do końca miał nadzieję, że sytuacja się zmieni.
- W środę dostałem telefon, że na czwartek planowane jest ogłoszenie kontraktu Kubicy. Jednak już w zeszłym tygodniu odbyłem kilka rozmów, miałem też spotkania z ludźmi z SMP Racing. Przeanalizowaliśmy to, jak zmieniają się sprawy. Już po tych rozmowach było dla nas dość oczywiste, że nie chcemy dłużej współpracować z Williamsem - powiedział Sirotkin.
Obecna kampania nie była udana dla Sirotkina. Rosjanin ma na swoim koncie ledwie punkt i jest na ostatniej pozycji w klasyfikacji kierowców. Podopieczny SMP Racing uważa jednak, że stać go na lepsze rezultaty w F1. - Od zeszłego tygodnia wiedziałem, co się wydarzy, jeśli chodzi o Roberta. Miałem parę dni, by się na to przygotować. Jednak nie da się być gotowym na takie coś. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. To dla mnie trudny moment - dodał.
Rosyjski kierowca przez wiele miesięcy powtarzał, że jest zadowolony ze sposobu w jaki pracuje Williams. Kilkukrotnie twierdził, że ekipa bardzo sprawnie reaguje na napotkane problemy. W czwartek nieco zmienił ton swoich wypowiedzi.
- Słaba forma nigdy nie jest spowodowana jednym czynnikiem. Ich jest zawsze więcej. Jako kierowca nie przejmowałem się tym. Zależało mi, aby być jak najlepiej przygotowanym do wyścigu, niezależnie od konkurencyjności samochodu. Zawsze chciałem wykonać jak najlepszą pracę. I ciągle miałem wiarę w Williamsa, że coś się zmieni, że się poprawimy, że nie stracę miejsca w zespole. Jednak do niczego takiego nie doszło - podsumował.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Nie ma następców dla kluczowych piłkarzy w kadrze