Lewis Hamilton wytłumaczył po wyścigu, że pokazanie ciała miało konkretny cel. - Chciałem przekazać, jaki jest mój plan na następny rok. Zakończyłem ten sezon tak, jak planuję zacząć następny - powiedział.
Brytyjczyk ma na plecach tatuaż "Still I rise", co oznacza, że wciąż idzie do przodu i nie zamierza osiadać na laurach. Pięć tytułów mistrza świata to wciąż nie jest szczyt. Niestety, napis na plecach zawodnika Mercedesa nie był zbyt dobrze widoczny i większość obserwatorów nie zrozumiała jego przekazu. - Nie poszło to tak, jak sobie zaplanowałem - dodał.
Mimo to, Hamilton był po wyścigu niezwykle zadowolony. - Nie myślę zbyt wiele o przyszłym sezonie. Najważniejsze to po prostu być człowiekiem, mija dzień za dniem, takie jest życie. Czas leci bardzo szybko, trzeba się cieszyć z tych chwil, które przeżywamy teraz - tłumaczył filozoficznie pięciokrotny mistrz królowej motorsportu.
Brytyjczyk od dłuższego czasu pozwala sobie na komunikowanie swojego podejścia do życia wypowiedziami w mediach. Jego przekaz bywa głęboki, co jest dość rzadkie wśród sportowców. Nie inaczej było po Grand Prix Abu Zabi.
Tym razem 33-latek odniósł się do rozwoju personalnego. - Nie wydaje mi się, żeby ten rok nauczył mnie jednej, konkretnej rzeczy. Zrozumiałem siebie lepiej niż wcześniej. Kiedy robisz błędy, powinieneś wyciągać z nich wnioski. Przez cały rok udawało mi się być lepszą wersją samego siebie. Nigdy nie przestanę próbować się rozwijać - wyjaśnił.
Kierowca Mercedesa jest pierwszy zawodnikiem w historii, którzy przekroczył liczbę 400 punktów w jednym sezonie F1. Brytyjczyk nie pozostawia jednak rywalom złudzeń. Jego plan na przyszły rok jest jasny: więcej zwycięstw.
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd