Ostatnie miesiące nie były łatwe dla Stoffela Vandoorne'a. Belg odnosił sukcesy w niższych kategoriach i trafił do McLarena, ale brytyjska ekipa przeżywa poważny kryzys. Ponadto stajnia z Woking podporządkowana była pod Fernando Alonso. Dlatego 26-latek nie miał szans, by zaprezentować pełnię talentu.
- Nie widzieliście tego, co dzieje się za kulisami, tej całej polityki. Nie mogę powiedzieć wszystkiego, ale możecie sobie wyobrazić, co mam na myśli. Osobiście nie żałuję utraty miejsca w McLarenie. Wykonywałem swoją pracę najlepiej jak mogłem - powiedział Vandoorne.
Belg dał do zrozumienia, że nie zawsze otrzymywał wsparcie ze strony zespołu. - W niektórych momentach brakowało mi takiego poczucia, że we mnie wierzą. Nie jest łatwo dać z siebie wszystko i osiągać dobre wyniki, jeśli wiesz o tym, że prowadzone są negocjacje z innymi kierowcami i nikt tego nie ukrywa. Mimo to, nie poddałem się i zakończyłem sezon na możliwie wysokim poziomie - dodał.
W kolejnym sezonie kierowcami McLarena będą Carlos Sainz i Lando Norris. Vandoorne spróbuje za to podbić Formułę E, gdzie wystartuje w barwach zespołu HWA. Jest on wspierany przez Mercedesa, więc Belg będzie miał okazję pomagać Niemcom w symulatorze F1.
- Czy wrócę kiedyś do F1? Nie wiem. Czasem życie potrafi zaskakiwać. Może któregoś dnia spotkamy się tu ponownie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd