Mario Isola broni Pirelli, odpierając zarzuty, jakoby jedynie po stronie opon leżała mała ilość wyprzedzeń podczas wyścigów królowej motorsportu. Niedawno kierowcy F1 spotkali się z przedstawicielami włoskiej firmy, przekonując ich, że potrzebują trwalszego ogumienia, aby móc jechać mniej asekuracyjnie i jednocześnie nie zjeżdżać na dodatkowe pit-stopy.
Włoski producent przedłużył umowę z FIA do 2023 roku, co oznacza, że jeszcze przez kilka lat będzie jednym z głównych reżyserów wyścigów Formuły 1. Isola twierdzi, że mała ilość wyprzedzeń w F1 to nie tylko wina Pirelli.
- Chodzi o to, że pit-stop zajmuje 21-22 sekundy. Zespoły wolą zwolnić i oszczędzać ogumienie niż zjeżdżać z toru - powiedział Isola.
Szef firmy Pirelli broni opon. - To nie tylko wina tego, na czym jeździmy. Są też inne ograniczenia, takie jak silnik, zużycie paliwa i wiele, wiele innych. Osobiście bardzo chciałbym oglądać w F1 więcej walki - powiedział.
Mario Isola uważa, że nie ma gotowego rozwiązania na to, żeby uatrakcyjnić wyścigi. - Możemy narzucić regulaminowo minimum dwa pit-stopy, ale to stwarza zagrożenie, że wszyscy będą zjeżdżać w tym samym czasie. To bardzo złożony problem. Każda decyzja musi być dobrze przemyślana. Rozmawiamy z kierowcami i zespołami, tak samo jak z FIA i FOM, ale nikt nie ma idealnego rozwiązania - zakończył szef firmy Pirelli.
ZOBACZ WIDEO: Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli