Pierre Gasly ma za sobą bardzo przyzwoity sezon w Toro Rosso. Jego droga do F1 nie była jednak usłana różami. Zarządcy Red Bulla w 2017 roku wysłali Francuza do Japonii, gdzie ścigał się w Super Formule. Właśnie tam musiał udowodnić swoją wartość.
Helmut Marko dostrzegł postępy Francuza i dał mu szansę jazdy w satelickim zespole, a tam Gasly pokazał że zasługuję na jazdę w czołowym zespole. Nie będzie miał jednak łatwego zadania, a szefowie Red Bulla będą mieć go na oku. - Tak wygląda F1. W piłce nożnej, jeśli spisujesz się słabo, to siedzisz na ławce. Gasly pokazał, że jest szybki, ale musimy mu wprowadzić dyscyplinę - powiedział Marko.
Opiekun młodych talentów Red Bulla przekonuje, że kierowcy nie zabraknie wsparcia. - Będziemy go bacznie obserwować, ale czym innym jest rygor, a czym innym pomoc zespołu. Jesteśmy przekonani, że stać go na dobre wyniki i staniemy za nim murem - powiedział Marko.
Gasly ma na swoim koncie nieco więcej doświadczenia, niż jego poprzednicy, którzy decydowali się na podobny krok jak Francuz. 22-latek przed przenosinami do topowego zespołu wystartował w 26 wyścigach F1, podczas gdy Sebastian Vettel miał za sobą 25 startów (plus jeden w Sauberze), Max Verstappen 23, a Daniił Kwiat 19.
ZOBACZ WIDEO: Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli
Najlepszy wynik Francuza w dotychczasowej karierze w F1 to czwarte miejsce. To najwyższa pozycja zawodnika używającego silnika Hondy od czasu powrotu japońskiego producenta do Formuły 1 z McLarenem. - W pierwszym pełnym sezonie moim celem było wyciągnięcie maksimum z dostępnego pakietu. Wiedziałem, że będę miał dwie, trzy, może cztery szanse na dobry rezultat - powiedział Gasly.
Przed 22-latkiem wielka szansa. Dołączył do zespołu Red Bulla, który już w sezonie 2018 miał bardzo konkurencyjny bolid, o czym świadczą wyniki Maxa Verstappena. Możliwe, że ekipa Christiana Hornera w przyszłym roku przygotuje kierowcom jeszcze lepsze samochody, a to może oznaczać możliwość walki o najwyższe cele.