Kierowcy Formuły 1 nie przepadają za galą FIA, przez którą ich posezonowe wakacje są nieco krótsze. W piątek w Petersburgu musiało się jednak stawić trzech najlepszych zawodników sezonu - Lewis Hamilton, Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen. Brytyjczyk nie zjawił się na konferencji prasowej przed ceremonią, tłumacząc się chorobą, ale parę godzin później wszyscy o tym zapomnieli.
Show na gali skradł bowiem Raikkonen. Fiński kierowca zachowywał się ekscentrycznie. Gdy tylko kamery znajdowały się w pobliżu, wykonywał różne gesty w kierunku operatora - krzyczał, klaskał, palił cygaro.
Gdy Vettel i Raikkonen zostali zaproszeni na scenę, by odebrać nagrody, były kierowca Ferrari również zachowywał się nonszalancko, wywołując uśmiech na twarzy swojego niedawnego partnera zespołowego.
- Kimi ma tego wieczoru sporo frajdy na gali - podsumował prezenter prowadzący ceremonię.
Wśród dziennikarzy będących w budynku Filharmonii w Petersburgu panują różne opinie. Jedni sugerują, że Raikkonen przesadził z alkoholem. Inni twierdzą, że Fin świetnie odegrał swoją rolę, aby nadać nieco kolorytu dość nudnej imprezie.
Kimi Raikkonen enjoying himself at the @FIA Gala:#F1 pic.twitter.com/Lnra296Oqg
— RaceFans (@racefansdotnet) 7 grudnia 2018
Kimi sostenuto dal cameriere (?) per scavalcare e arrivare al suo posto
— Lucia (@lightsovt) 7 grudnia 2018
@ abaypics pic.twitter.com/7MphLYOqV3
Wait for it... pic.twitter.com/K6be4rxeZD
— Ky (@FiftyBuckss) 7 grudnia 2018