Najlepszy konstruktor ostatnich lat długo zwlekał z wprowadzeniem zmian. Ekipa Mercedesa nie spisała się najlepiej także podczas Grand Prix Belgii. - Wzięliśmy poprawioną jednostkę napędową do Spa, ale nie rozumieliśmy kompletnie co z nią robić. Praca była w toku. Nie wiedzieliśmy, jak rozłożyć energię - zdradził Toto Wolff.
Na tamtym etapie rywalizacji wydawać się mogło, że Ferrari znalazło w końcu patent na pokonanie swojego największego rywala. - Ferrari miało w Belgii bardzo dużo prędkości na prostej, przez co zyskiwali też na najważniejszym zakręcie, czyli La Source. My bardzo się męczyliśmy - dodał Austriak.
- Później udało nam się to naprawić i ustawić silnik. Na Monzy inżynierowie zrozumieli bolid ciut lepiej, wyciągnęliśmy wnioski ze słabych wyników w La Source. Następnie potwierdziliśmy to w Singapurze. To, czego nauczyliśmy się w Spa, dało nam dużo doświadczenia i znacznie poprawiło osiągi. Cenna lekcja - wyjaśnił szef Mercedesa.
Toto Wolff uważa, że Monza była ważnym momentem w przebiegu mistrzostw. Ferrari straciło bowiem sporo pewności siebie w kwestii mentalnej. - Psychologicznie to był dla nich cios. Jeśli Vettel wyszedłby obronną ręką z kontaktu na pierwszy okrążeniu, to pewnie wygrałby lub byłby drugi. Piąte miejsce to była katastrofa pod względem punktowym - powiedział.
Słabsze momenty spowodowały, że zespół Mercedesa był zmuszony pracować jeszcze ciężej, co przełożyło się nie tylko na postępy w kwestii bolidu, ale także zbudowało team mentalnie. - Czujemy, że musieliśmy o swoje sukcesy powalczyć mocniej niż wcześniej. Pokonaliśmy złe chwile. To nas zjednoczyło. Uważam, że zdobycie dwóch tytułów w tym roku było dużo bardziej satysfakcjonujące niż w poprzednim - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud