McLaren stracił majątek. Nie żałuje jednak swojej decyzji
100 mln dolarów. Tyle McLaren stracił na przedwczesnym zerwaniu kontraktu z Hondą. Stajnia z Woking nie żałuje swojej decyzji, chociaż japoński producent znacząco poprawił swoje silniki.
Obecnie McLaren nie tylko nie ma dostępów do funduszów Hondy, ale też sam musi płacić za silniki Renault. I to w sytuacji, gdy Japończycy znacząco poprawili jakość swoich produktów.
- Z jednej strony, byliśmy sfrustrowani. Z drugiej, musieliśmy to zrobić. Kierunek, w którym zmierzaliśmy... Zmiana była konieczna. Hondzie należy się ogromny szacunek, ale nasz sojusz nie zadziałał - powiedział szejk Mohammed bin Isa Al Khalifa, jeden z akcjonariuszy McLarena.
Brytyjczycy długo obwiniali Hondę za swoje niepowodzenia w F1. Tymczasem miniony sezon pokazał, że nie tylko jednostki napędowe były źródłem problemów McLarena. Mimo zmiany dostawcy silników, wyniki stajni z Woking nadal pozostały na kiepskim poziomie. W efekcie latem doszło do sporych zmian w kierownictwie ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski o powrocie Roberta Kubicy do F1 i dramacie syna- Decyzja o rozstaniu z Hondą była dla nas kosztowna, ale z punktu widzenia długoterminowej polityki, była słuszna. Nie żałujemy tego, co zrobiliśmy - dodał Al Khalifa.
Szejk ma świadomość tego, że wyprowadzenie McLarena z kryzysu nie będzie zadaniem łatwym. - Jestem w padoku F1 od roku 2000. Od sezonu 2007 jesteśmy właścicielami zespołu. Ludzie mówią "powinieneś zrobić to, zrobić tamto". Jednak jestem w tym świecie wystarczająco długo i wiem, że nie da się znaleźć magicznego rozwiązania. Wszystko trzeba zrobić krok po kroku i to rola szefostwa zespołu. To frustrujące, ale tak właśnie jest. Musimy przejść przez ten trudniejszy okres - podsumował.