Haas to jedna z najbiedniejszych ekip w Formule 1. Mimo to, zespół wmieszał się w walkę z gigantami królowej motorsportu. Przez znaczną część sezonu Amerykanie mieli nadzieje na wywalczenie czwartej pozycji w klasyfikacji zespołów, ostatecznie minimalnie przegrywając walkę z Renault.
Piąte miejsce w kategorii konstruktorów to świetny wynik, ale Kevin Magnussen uważa, że punktów mogło być zdecydowanie więcej. - To był jeden z sezonów, podczas których mieliśmy ciągle pod górkę - powiedział Duńczyk.
- Mam wrażenie, że wszystko co mogło pójść źle, to poszło. Nie można się jednak nad tym zbyt mocno skupiać. Zawsze można zrobić coś inaczej lub lepiej. Najważniejsze to wyciągać wnioski i to właśnie zrobimy. Celem jest lepszy wynik w przyszłym roku. Liczę na to, że będziemy mieć więcej wiatru w plecy, niż w oczy. Wolę nazywać to wsparciem losu niż szczęściem - wyjaśnił Magnussen.
Duńczyk ma za sobą najlepszy sezon w Formule 1 w karierze. Zapisał na swoim koncie 56 punktów, podczas gdy w debiucie w 2014 roku miał ich 55. Tym razem nie udało mu się jednak ukończyć wyścigu na podium.
- Nie wiem, czy mogę nazwać ten sezon topowym. Na pewno był dobry, ale nie prowadzę w żadnej klasyfikacji. Niczego nie wygrałem. W moim debiutanckim sezonie byłem na podium, więc to było dla mnie bardziej znaczące. Nie zwracam uwagi na to, że tym razem miałem więcej punktów - dodał kierowca z Danii.
Według Magnussena, miejsce w środku stawki nie jest dla niego żadnym sukcesem. - Porównując do poprzednich lat, to faktycznie najlepszy moment mojej kariery, ale tak naprawdę, dopóki się nie wygrywa, to ciężko mówić o osiągnięciach. Jestem w dobrym miejscu, teraz jazda sprawia mi po prostu radość - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski o powrocie Roberta Kubicy do F1 i dramacie syna