Michael i Corinna Schumacherowie są parą od wielu lat. Ślub wzięli w roku 1995, zanim jeszcze kierowca rozpoczął zwycięską serię z Ferrari i stał się jednym z lepszych kierowców w historii Formuły 1. Kolejne sukcesy sprawiły, że majątek Niemca zaczął być liczony w milionach euro.
Sielanka Schumacherów skończyła się pod koniec 2013 roku, gdy Michael przeżył fatalny wypadek podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach. Jego małżonka stanęła przed wyzwaniem, na które nie mogła być gotowa. Nagle to jej przyszło zarządzać milionami euro, dbać o proces leczenia męża i równocześnie zapewniać dalszy rozwój nastoletniego Micka w motorsporcie.
"Wypadek z 2013 roku i miesiące traumy, które towarzyszyły jej i lekarzom, bo nie było pewności czy Michael kiedykolwiek odzyska przytomność, zmieniły Corinnę. Ze zwykłej żony i partnerki Michaela stała się osobą, która zarządza fortuną Schumacherów, prowadzi szereg interesów" - czytamy na łamach "The Mirror".
To właśnie Corinna miała zadecydować o tym, by stan zdrowia byłego mistrza F1 pozostawał sprawą prywatną. Media co jakiś czas starają się uzyskać informacje na ten temat, ale Sabine Kehm, menedżerka "Schumiego", konsekwentnie blokuje jakikolwiek wycieki. Wszystko, co pojawia się na temat 49-latka, to pogłoski i komentarze zaprzyjaźnionych osób.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud
- Jakiekolwiek pozytywne komentarze, spekulacje na ten temat, spotykały się z brakiem komentarza ze strony Corriny, rodziny Schumacherów i tych, którzy zawsze byli blisko Michaela. Oni wolą, żeby świat pamiętał Niemca jako mistrza jakim był na torze, niż człowieka walczącego o powrót do zdrowia, jakim się stał - uważa Alan Baldwin, dziennikarz "Reutersa".
Dlatego też Brytyjczyk sceptycznie podchodzi do jakichkolwiek spekulacji. - Przecież to oczywiste, że gdyby doszło do jakiegoś cudownego ozdrowienia, to taka pozytywna wiadomość rozprzestrzeniłaby się po świecie natychmiastowo. Skoro nic się nie mówi na ten temat, to jest to wystarczający komentarz - dodaje.
Na dobrą sprawę tak naprawdę nie wiadomo, ile miesięcznie kosztuje leczenie Schumachera. Część mediów twierdziła, że rodzina Niemca na opiekę medyczną wydaje ok. 50 tys. funtów miesięcznie. Szwajcarska rezydencja, położona nad Jeziorem Genewskim, miała zostać dostosowana do niepełnosprawności legendy Ferrari. Dzięki temu "Schumi" nie musiał leżeć w szpitalu w Lozannie.
"Kiedy stało się jasne, że Schumacher nigdy nie wróci do dawnego życia, Corinna musiała zaakceptować swoje nowe życie. Musiała zacząć działać. Przejęła nie tylko interesy męża, ale też jego siłę. Przeszła metamorfozę. Od żony do głowy rodziny. Od osoby, która zajmowała się sprzedażą do sprawnego menedżera zarządzającego milionami" - pisał niemiecki magazyn "Bunte" w 2015 roku.
To właśnie małżonka Schumachera zadecydowała o tym, by sprzedać prywatny samolot, wart 25 mln funtów. Uznała bowiem, że więcej nie będzie im potrzebny, a pieniądze przydadzą się na leczenie męża. Pozbyła się też letniej rezydencji w Norwegii, bo ze względu na urazy Michaela i tak nie była w stanie z niej korzystać.
Zdaniem mediów, Niemka brała też pod uwagę sprzedaż rezydencji we francuskim kurorcie Meribel. Jest ona oddalona o kilka kilometrów od miejsca, w którym w roku 2013 doszło do fatalnego wypadku Michaela.
W jej władaniu nadal są domy w Teksasie i Szwajcarii, przy których sprawnie działają wystawne stadniny koni. Organizowano w nich wiele prestiżowych imprez. Konie są bowiem jedną z pasji Corinny, która sama przed laty trenowała jeździectwo. W jej ślady poszła córka Gina, która ma na swoim koncie nawet mistrzostwo Europy juniorów.