W Formule 1 jesteśmy świadkami rozwarstwienia. Z jednej strony, mamy do czynienia z gigantami pokroju Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing. Budżet każdego z tych zespołów znacznie przewyższa resztę stawki. Dlatego najmniejsze ekipy jak Haas, Sauber czy Toro Rosso decydują się na bliskie sojusze z producentami, by niewielkim kosztem budować dość konkurencyjne samochody.
Pośrodku tej sytuacji znajdują się Williams i McLaren. Oba teamy mają swoje zasługi w F1, zdobywały przed laty szereg tytułów. Dlatego nie mogą sobie pozwolić na sprowadzenie do roli zespołów juniorskich. To skazuje ich na miejsca na końcu stawki.
- Problem Williamsa i do pewnego stopnia McLarena polega na tym, że nie pasują do obecnej F1. W niej trzeba być albo wielkim producentem albo "zespołem B" pokroju Haasa czy Toro Rosso. Pośrodku jest pustka, do której trafiły Williams i McLaren. To nie są zespoły fabryczne, nie należą też do "ekip B" - powiedział Martin Brundle, były kierowca F1, a obecnie ekspert Sky Sports.
Brytyjczyk nie jest pewny, co do przyszłości dwóch uznanych marek. - Poczekajmy i zobaczmy, co się wydarzy, jak one się odnajdą w tych realiach. Mam nadzieję, że im się powiedzie. Będzie im trudno jednak walczyć z Haasem, który ma kompletnie inny model biznesowy i otrzymuje gotowe części z Ferrari i Dallary - dodał Brundle.
Najlepszym potwierdzeniem słów Brundle'a są wyniki ubiegłego sezonu, w którym Haas niemal do samego końca walczył z Renault o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, choć dysponuje budżetem dwa razy mniejszym niż Francuzi. Dlatego też coraz częściej szefowie innych ekip krytykują amerykańską ekipę.
- Nie chcę widzieć w F1 zespołów działających tak jak Haas. Jednak mamy tylko 20 samochodów w stawce i trzeba dbać o wszystkich. O niezależnych miliarderów, o producentów. Przypuszczam, że dyrektor sportowy F1 Ross Brawn walczy z tym każdego poranka i codziennie myśli o jakimś modelu działania, który działałby w przyszłości - ocenił Brundle.
Wbrew słowom Brundle'a, w Williamsie wierzą w odwrócenie złej karty. Po fatalnym sezonie zespół zmienił skład kierowców, zatrudniając Roberta Kubicę i George'a Russella. Polak, bazując na swoim doświadczeniu i wiedzy technicznej, ma pomóc Brytyjczykom w stworzeniu lepszego samochodu na rok 2019.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. "Kierowcy potrafią latać śmigłowcem nad trasą żeby się dobrze przygotować do etapu"