Niełatwa sytuacja Williamsa. Zespół może mieć problem z odbiciem się od dna

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica na Hungaroringu
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica na Hungaroringu

Williams i McLaren mogą mieć problem, aby odzyskać dawny blask. Nie są to ekipy fabryczne, a równocześnie są za ważne dla Formuły 1, by decydować się na sojusze z większymi producentami i sprowadzać się do roli teamów juniorskich.

W Formule 1 jesteśmy świadkami rozwarstwienia. Z jednej strony, mamy do czynienia z gigantami pokroju Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing. Budżet każdego z tych zespołów znacznie przewyższa resztę stawki. Dlatego najmniejsze ekipy jak Haas, Sauber czy Toro Rosso decydują się na bliskie sojusze z producentami, by niewielkim kosztem budować dość konkurencyjne samochody.

Pośrodku tej sytuacji znajdują się Williams i McLaren. Oba teamy mają swoje zasługi w F1, zdobywały przed laty szereg tytułów. Dlatego nie mogą sobie pozwolić na sprowadzenie do roli zespołów juniorskich. To skazuje ich na miejsca na końcu stawki.

- Problem Williamsa i do pewnego stopnia McLarena polega na tym, że nie pasują do obecnej F1. W niej trzeba być albo wielkim producentem albo "zespołem B" pokroju Haasa czy Toro Rosso. Pośrodku jest pustka, do której trafiły Williams i McLaren. To nie są zespoły fabryczne, nie należą też do "ekip B" - powiedział Martin Brundle, były kierowca F1, a obecnie ekspert Sky Sports.

Brytyjczyk nie jest pewny, co do przyszłości dwóch uznanych marek. - Poczekajmy i zobaczmy, co się wydarzy, jak one się odnajdą w tych realiach. Mam nadzieję, że im się powiedzie. Będzie im trudno jednak walczyć z Haasem, który ma kompletnie inny model biznesowy i otrzymuje gotowe części z Ferrari i Dallary - dodał Brundle.

Najlepszym potwierdzeniem słów Brundle'a są wyniki ubiegłego sezonu, w którym Haas niemal do samego końca walczył z Renault o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, choć dysponuje budżetem dwa razy mniejszym niż Francuzi. Dlatego też coraz częściej szefowie innych ekip krytykują amerykańską ekipę.

- Nie chcę widzieć w F1 zespołów działających tak jak Haas. Jednak mamy tylko 20 samochodów w stawce i trzeba dbać o wszystkich. O niezależnych miliarderów, o producentów. Przypuszczam, że dyrektor sportowy F1 Ross Brawn walczy z tym każdego poranka i codziennie myśli o jakimś modelu działania, który działałby w przyszłości - ocenił Brundle.

Wbrew słowom Brundle'a, w Williamsie wierzą w odwrócenie złej karty. Po fatalnym sezonie zespół zmienił skład kierowców, zatrudniając Roberta Kubicę i George'a Russella. Polak, bazując na swoim doświadczeniu i wiedzy technicznej, ma pomóc Brytyjczykom w stworzeniu lepszego samochodu na rok 2019.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. "Kierowcy potrafią latać śmigłowcem nad trasą żeby się dobrze przygotować do etapu"

Komentarze (6)
Ala Makota
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Williams tak dlugo bedzie w kocu stawki dopoki nie wywala baby z pozycji naczelnego dyrektora do czego ani nie ma kwalifikacji ani zrozumienia skomplikowanych zagadnien technicznych co udowodni Czytaj całość
avatar
Ted Pawlowski
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaki tam problem. Maja Kubice zbawiciela i mistrzostwo juz w kieszeni. 
avatar
Tomasz Drygas
11.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kubica cały 2018 nic nie pomógł a teraz nagle przyszło oświecenie i zbuduje super auto??wątpliwe... 
avatar
One_Shoot
11.01.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Krytykują bo jest to chore rozwiązanie. Ojciec Strolla kopił team , teraz możne zakupić silnik pakiet aero od Mercedesa i nagle to oni będą 4 a moze i nawet 3 ekipa . Moim zdaniem w f1 powinn Czytaj całość