Obecnie Mercedes, Ferrari i Red Bull Racing dysponują budżetami ponad dwukrotnie wyższymi od reszty zespołów Formuły 1. Przekłada się to na wyniki wyścigów, w których mniejsze ekipy nie są w stanie zagrozić czołowej trójce. Liberty Media chce to zmienić i wprowadzić limit finansowy. Ekipy mogłyby maksymalnie wydawać 150 mln dolarów rocznie.
Na moment wprowadzenia cięć czekają szefowie Renault, którzy nie mają wątpliwości, że wówczas skończy się dominacja potęg spod znaku Mercedesa czy Ferrari. - Wiemy, że mamy ogromny deficyt względem zespołów, z którymi musimy walczyć. Jednak w pewnym momencie ten limit finansowy się pojawi. Nie ma sensu, abyśmy w tej sytuacji zwiększali wydatki, skoro za chwilę będziemy musieli je ciąć - powiedział Cyril Abiteboul, szef zespołu z Enstone.
Francuz uważa, że pozostawienie personelu Renault w obecnym składzie będzie dobrą decyzją. - Nie ma sensu rekrutować nowych ludzi, skoro za chwilę musielibyśmy ich zwolnić. Byłoby to nieprofesjonalne. Jesteśmy w punkcie krytycznym. Jednak przyszłość nas nie rozprasza. Możemy w pełni myśleć o wyścigach, nie musimy planować zwolnień, a tego samego nie można powiedzieć o największych zespołach. My trzymamy się swojego planu - dodał Abiteboul.
Nie zmienia to faktu, że Renault bardzo ambitnie podchodzi do roku 2019. Ekipa pozyskała Daniela Ricciardo, który ma dać jej pozytywny impuls. Co więcej, w fabryce stworzono nowy silnik, którego moc ma znacznie przewyższać poprzednią konstrukcję. Dlatego Francuzi po cichu myślą o regularnej walce o podia.
- Byłbym zdenerwowany, gdybym nie dostrzegał tego rozwoju, jaki się dzieje w naszym zespole. Jednak musimy być ostrożni. Nie wiemy, co robią inni. Moja pewność siebie i pozytywny tok myślenia pochodzą jednak z energii, jaka panuje w tej chwili w Renault. To też efekt zmian przeprowadzanych przez Marcina Budkowskiego w fabryce. Dzięki temu jestem spokojny o nowy sezon - podsumował Abiteboul.
ZOBACZ WIDEO "Prosto z Rajdu Dakar" odc. 7: dobre wyniki Orlen Teamu! (cały odcinek)