Podczas ostatniego ePrix Marrakeszu w pokoju sędziowskim można było dostrzec Maxa Verstappena. Holender w ten sposób odpracował część kary, jaką nałożono na niego po Grand Prix Brazylii. Zawodnik Red Bull Racing wdał się wówczas w alei serwisowej w szamotaninę z Estebanem Oconem.
Jednak kierowcom Formuły E nie spodobał się fakt, że FIA wyznaczyła akurat wyścig elektrycznej serii na miejsce odpracowania kary. - Określanie tego "pracami społecznymi" i to akurat podczas Formuły E nie jest zbyt szczęśliwym określeniem. Przyjazd na te zawody nie powinien być karą - zauważył Sam Bird, reprezentant ekipy Virgin.
Bird nie miał okazji spotkać się osobiście z Verstappenem podczas weekendu wyścigowego. Sam Holender uznał dzień spędzony z sędziami za konstruktywny, bo mógł dostrzec, że podejmowanie decyzji w sprawach spornych nie należy do najłatwiejszych.
- Cóż, mam nadzieję, że mu się podobało w Marrakeszu i przekaże dobre opinie na temat elektrycznej serii swoim kolegom z Formuły 1 - dodał Bird.
- Śledzę rywalizację w Formule E w telewizji, ale nigdy nie byłem na żywo na zawodach, czy tym bardziej w padoku. Naprawdę miałem frajdę z tego dnia spędzonego w Marrakeszu. Zobaczyłem ekscytujący wyścig. Widać, że FE rośnie w siłę. Jest tu coraz więcej producentów i stworzono naprawdę fajny produkt - odpowiedział mu Verstappen.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Jakub Przygoński doskonałym uczniem. Bez problemów zamienił motocykl na samochód