Od kilku lat w Formule 1 mamy do czynienia z dominacją trzech zespołów - Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing. Nie należy oczekiwać, aby w sezonie 2019 sytuacja uległa zmianie. Zapowiada się za to zażarta walka o miano czwartej siły w królowej motorsportu.
- Mamy chociażby Force India z nowymi inwestorami i ich pieniędzmi. Haas też ma za sobą wspaniały rok, a zamierza zrobić kolejny krok naprzód dzięki sojuszowi z Ferrari - analizuje Karun Chandhok, były kierowca F1, a obecnie ekspert Sky Sports.
Do środka stawki chce też wrócić Williams, który liczy, że przy pomocy Roberta Kubicy stworzy bardziej konkurencyjny samochód. Hindus nie skreśla szans Polaka i zespołu z Grove. - Williams, ale też McLaren, oczekują lepszych lat. Do tego dochodzi Toro Rosso, które zacieśniło relacje z Red Bullem. Sauber zyskał Kimiego Raikkonena. Już w zeszłym roku środek stawki był bardzo wyrównany i to się nie zmieni - dodaje Chandhok.
Ekspert nie ma jednak wątpliwości, że żaden z wyżej wymienionych zespołów nie zaszkodzi gigantom F1. - Nie sądzę, aby ktokolwiek był w stanie zmniejszyć swoją stratę do czołówki spod znaku Mercedesa czy Ferrari - stwierdza.
Na zażartej walce w środku pola najmocniej może stracić Renault. Francuzi przed rokiem zajęli czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, czym zrealizowali założony wcześniej cel. Zdaniem Chandhoka, wynikało to ze słabości rywali. Hindus dość sceptycznie podchodzi do wyników ekipy z Enstone, mimo zakontraktowania przez nią Daniela Ricciardo.
- Transfer Ricciardo, czyli kierowcy z topowego zespołu, nieco ich zaskoczył. On się wydarzył o rok za wcześnie. Wydaje mi się, że w tym sezonie nie będą jeszcze gotowi, aby dać odpowiedni samochód tak dobremu kierowcy. Może znów będą na czwartym miejscu, ale musimy pamiętać, że w zeszłym roku wcale nie wyprzedzili Racing Point czy Haasa. Teraz będą musieli to zrobić, nie ma dla nich żadnych wymówek - podsumowuje Chandhok.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Jakub Przygoński doskonałym uczniem. Bez problemów zamienił motocykl na samochód