Upadły zespół Formuły 1 to pomysł Tony'ego Fernandesa. Malezyjski inwestor pojawił się w królowej motorsportu w roku 2010 z ekipą Lotus Racing. Wskutek braku praw do korzystania z tej nazwy, po kilku sezonach przemianował team na Caterham. Zbiegło się to w czasie z problemami finansowymi malezyjskiej stajni.
W trakcie trwania sezonu 2014 kontrolę nad firmą przejęli administratorzy z Smith & Williamson, a brak środków doprowadził do tego, że Caterham nie pojawił się na starcie do wyścigów w USA i Brazylii. Dopiero akcja crowdfundingowa sprawiła, że kierowcy mieli szansę pożegnać się z kibicami i wystąpili w Grand Prix Abu Zabi na zakończenie sezonu.
Od roku 2015 Caterhama nie ma już w F1, a firma zalegała spore pieniądze swoim pracownikom. Jak ustalił "Motorsport", na początku stycznia grupa 216 osób otrzymała część zaległych pieniędzy. Biorąc jednak pod uwagę długą listę wierzycieli, nie odzyskali oni pełnych kwot.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Pracownicy firmy Smith & Williamson w specjalnym komunikacie poinformowali, że proces sprzedaży mienia trwał tak długo, bo wiele aktywów należało do obywateli zagranicznych i było przedmiotem roszczeń kilku stron. Dlatego najpierw należało ustalić, kto posiada do nich prawa.
Nie wiadomo, ile dokładnie otrzymali byli pracownicy Caterhama, ale według "Motorsportu" firma Smith & Williamson odzyskała nieco ponad 217 tys. funtów ze sprzedaży mienia. Z wcześniejszego raportu można było się dowiedzieć, że długi Caterhama wynoszą 66,8 mln funtów.