W Polsacie zaskoczenie po słowach Andrzeja Borowczyka. Formuła 1 w otwartym kanale ciągle możliwa

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica na Hungaroringu
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica na Hungaroringu

Czy F1 trafi do otwartego kanału? To pytanie zadają sobie kibice w Polsce, którzy chcą śledzić poczynania Roberta Kubicy. Jak na razie prawa do pokazywania wyścigów ma tylko Eleven Sports, którego roczny abonament kosztuje 159 zł.

W tym artykule dowiesz się o:

Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 oraz zaangażowanie się Orlenu w sponsorowanie Williamsa rodzi pytania o transmisje w kanale otwartym. Tym bardziej że polski kibic w czasach pierwszej przygody krakowianina z F1 mógł liczyć na oglądanie wyścigów w ogólnodostępnym Polsacie.

- Nastąpi dość radykalna zmiana, jeżeli chodzi o transmisje telewizyjne. Przynajmniej mam taką nadzieję. Co będzie równoznaczne z tym, że polscy kibice będą mogli znów na co dzień obserwować poczynania Roberta Kubicy - powiedział po wtorkowej konferencji Orlenu i Kubicy dziennikarz Andrzej Borowczyk.

W Polsacie zaskoczenie

Gdy zapytaliśmy w Polsacie o słowa Borowczyka, rzecznik stacji nie ukrywał zaskoczenia. - Nie znam tej wypowiedzi, natomiast na pewno nie wypowiadał się w imieniu Polsatu - przekazał nam Tomasz Matwiejczuk.

ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"

To właśnie Polsat typowany jest do roli stacji, która miałaby transmitować F1 w kanale otwartym. Zakulisowe rozmowy w tej sprawie mają się toczyć, a decydujący głos w tej sprawie ma mieć Liberty Media, właściciel F1. Nie wiemy, jaki będzie efekt negocjacji, ani kiedy poznamy decyzję. Być może zostanie ona ogłoszona tuż przed startem sezonu. Walkę o prawa telewizyjne miała sobie odpuścić natomiast TVP.

Sauber znika z Formuły 1. Czytaj więcej! 

Polsat znajduje się na pole position z kilku względów. Posiada znaczący pakiet akcji Eleven Sports, a to właśnie ona dzierży licencję na pokazywanie F1 w Polsce. Słoneczna stacja zaczęła też przychylnym okiem patrzeć na Kubicę i F1. Gdy jesienią ogłaszano kontrakt 34-latka z Williamsem, na jej stronach internetowych opublikowano rozmowy przeprowadzone z kierowcą przez dziennikarzy Eleven Sports. W ubiegły wtorek Kubica udzielił też wspólnego wywiadu dziennikarzom Polsatu i Eleven - Krystianowi Sobierajskiemu i Maciejowi Jermakowowi.

W Eleven Sports bez zmian

Najzagorzalsi kibice martwili się, że powrót Kubicy do F1 oraz posiadanie akcji Eleven Sports przez Polsat sprawi, że stacja przestanie pokazywać wyścigi królowej motorsportu. Eleven przyzwyczaiło bowiem fanów do trzymania wysokiego poziomu. Wysyłało ekipę dziennikarzy na kolejne wyścigi, nawet w czasach, gdy Kubica był daleki od F1. Nieoficjalnie wiadomo, że poziom realizacji miał bardzo spodobać się szefom Liberty Media.

Wiemy już, że F1 pozostanie w Eleven Sports. Potwierdził to w tym tygodniu Patryk Mirosławski. Tam kibice znajdą wszystko to, co znali do tej pory. Oprócz transmisji na żywo z kolejnych weekendów wyścigowych, również dobrze opakowane studia i program #ElevenF1. Ten zyska dodatkową emisję w piątki, kiedy to podsumowane zostaną treningi. Na każdym torze działać też będzie ekipa reporterska.

Eleven Sports niezmiennie pozostaje kanałem premium, przez co dostęp do niego wiąże się z dodatkowymi opłatami. Roczny dostęp kosztuje w tej chwili k. Niewiele. Tyle że dla przeciętnego Kowalskiego, który chce oglądać w niedzielę do obiadu ze względu na Kubicę, ponoszenie ekstra wydatków może wydawać się pozbawione sensu.

Liberty Media stawia na kanały płatne

Kibicom może się to nie podobać, ale właściciel F1 dąży do prezentowania wyścigów w kanałach dodatkowo płatnych. Jest to podyktowane faktem, że są w stanie one więcej zapłacić za prawa do transmisji, bo później mogą odzyskać wyłożone pieniądze za sprawą abonamentu.

Praktyka Amerykanów jest krytykowano przez chociażby promotorów wyścigów czy też szefów zespołów, bo przenoszenie transmisji do kanałów płatnych jest równoznaczne ze spadkami oglądalności. To cios dla mniejszych ekip, takich jak Williams, bo nie są one w stanie skusić sponsorów ekspozycją ich marek przed szerokim gronem widzów. W padoku pojawiają się nawet pogłoski, że ekipy mają naciskać na Liberty Media, by zmieniła swoje podejście do sprzedaży praw telewizyjnych.

Włosi mogą stracić wyścig F1. Czytaj więcej! 

Dobrym przykładem jest Wielka Brytania, gdzie ze względu na Lewisa Hamiltona królowa motorsportu znajduje się na szczycie popularności. Prawa do transmisji w tym kraju posiada płatny Sky Sports. Wyjściem dla mniej zamożnych fanów było oglądanie wyścigów w ogólnodostępnym Channel 4. Stacja, za sprawą kontraktu podpisanego jeszcze w czasach Berniego Ecclestone'a, mogła pokazywać na żywo dziesięć wyścigów w trakcie sezonu.

Tyle że umowa wygasła wraz z końcem 2018 roku. Od nowego sezonu Brytyjczycy obejrzą w otwartym kanale już tylko jeden wyścig - domowe Grand Prix Wielkiej Brytanii na Silverstone. Dodatkowo Channel 4 prezentować będzie magazyn ze skrótami wyścigów. Ten ruch nie spodobał się fanom.

- Teraz będziemy musieli zamykać oczy, wyłączać telefony, aby być pewnym, że gdzieś nie natkniemy się na wyniki wyścigu, zanim Channel 4 nie opublikuje swojego skrótu. Super! - narzekał jeden z brytyjskich kibiców na Twitterze pod wpisem, w którym Sky Sports i Channel 4 chwaliły się zawarciem porozumienia ws. Grand Prix Wielkiej Brytanii.

Czy w Polsce takie rozwiązanie przyjęłoby się? Trudno powiedzieć. Kibic piłkarski jest przyzwyczajony do tego, że w kanale ogólnodostępnym może obejrzeć tylko jeden mecz Ligi Mistrzów w kolejce, a pozostałe są kodowane. W przypadku F1 wydaje się to być trudniejsze do zaakceptowania. Chociażby z tego względu, że przeciętny fan piłki nożnej często włącza mecz LM w ogólnodostępnej stacji bez względu na to, jakie drużyny grają. Jemu zależy na obejrzeniu dobrego widowiska. Z F1 sytuacja jest odwrotna. Przeciętny Kowalski będzie chciał zobaczyć Kubicę, a nie dobrej jakości wyścig.

Źródło artykułu: