Koniec pięknej marki. Robert Kubica zapisał się w historii Saubera

Gdyby nie Sauber, być może Robert Kubica nie zadebiutowałby w Formule 1. Polak jako jedyny kierowca odniósł zwycięstwo dla ekipy z Hinwil. W piątek zespół, który przez wiele lat miał opinię stabilnego, przeszedł do historii.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica w barwach BMW Sauber Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber
Piątek przyniósł dobrą i złą nowinę równocześnie. Z jednej strony w Formule 1 już na stałe zobaczymy markę Alfa Romeo, która w latach 50. odnosiła sukcesy w królowej motorsportu. Włosi pojawili się już w F1 przed rokiem, ale bardziej jako partner technologiczny i sponsor Saubera.

Teraz Alfa Romeo wchodzi do F1 jeszcze mocniej. Niestety, kosztem Saubera, czyli zespołu, który przez lata zyskał sympatię wielu kibiców. To właśnie w jego barwach w sezonie 2006 debiutował Robert Kubica.

Szwajcarzy jako prywatna ekipa zasłynęli z tego, że dawali szansę młodym i obiecującym kierowcom, którzy później szli dalej i osiągali wielkie sukcesy. W Sauberze swoją szansę w ostatnich latach dostał nie tylko Kubica, ale też Kimi Raikkonen czy Felipe Massa.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica określił cel na sezon 2019. "Zawsze byłem kiepski w obietnicach"

Niewinne początki

Na czele zespołu przez wiele lat stał Peter Sauber. Szwajcar założył go w roku 1970 i początkowo nawet nie myślał o Formule 1. Dość powiedzieć, że pierwsza stworzona przez niego maszyna była budowana pod kątem wyścigów górskich. Za jego kierownicą Peter odniósł pierwszy sukces - został mistrzem kraju.

Tyle że życie rodzinne okazało się ważniejsze dla Saubera. Gdy rok później na świat przyszedł jego syn, zrezygnował z dalszej kariery i występów w wyścigach. Wolał poświęcić się rodzinie. Zresztą, nazwy kolejnych samochodów zespołu z Hinwil zaczynały się od "C", co było nawiązaniem do imienia żony Petera - Christine.

Budkowski i Ricciardo kluczowi dla przyszłości Renault. Czytaj więcej! 

Szwajcar sprawdził się za to w roli szefa ekipy, która z czasem próbowała podbić świat wyścigów długodystansowych. W latach 1977-1978 Sauber miał szansę na triumf w legendarnym 24h Le Mans, ale przyszło się mu wycofać wskutek problemów technicznych, gdy team dwukrotnie znajdował się na prowadzeniu. Dekadę później udało się dopiąć swego, wygrywając 24h Le Mans przy wsparciu Mercedesa. To właśnie w Sauberze w tamtych czasach rozwijał się talent Michaela Schumachera.

Początki w Formule 1

Współpraca z Mercedesem przekonała Saubera do założenia zespołu F1. Nad projektem myślano od kilku lat, aż w końcu podjęto ostateczną decyzję w roku 1991. Wtedy rozpoczęto budowę nowoczesnej fabryki w Hinwil. Tyle że kilka miesięcy później... Mercedes ogłosił wycofanie się ze sportów motorowych. Peter Sauber nie zakładał takiego scenariusza.

Fabryka była jednak na ukończeniu, więc nikt nie myślał o odpuszczeniu tematu. Prace kontynuowano, zwiększono zatrudnienie. Brak Mercedesa u boku powodował jednak, że szanse na dobre wyniki zmalały. Mimo tych turbulencji, samochody Saubera pojawiły się w F1 w roku 1993. I od razu w debiucie udało się zdobyć punkty, czym nie może się pochwalić zbyt wiele ekip.

Mercedes przyglądał się pracom Saubera i ostatecznie po kilkunastu miesiącach zaoferował mu wsparcie. Szwajcar potrafił jednak odnaleźć się w realiach F1 i dobił targu z Ferrari i Red Bullem. Od roku 1997 Włosi dostarczali mu silniki, zaś producent energetyków został sponsorem stajni z Hinwil. Dziś mało kto pamięta, że to właśnie dzięki Szwajcarom "czerwone byki" pojawiły się w F1.

Kubica jedynym zwycięzcą w historii Saubera

W historii Saubera był już taki moment, gdy Szwajcar postanowił odejść w cień. W roku 2005 akcje zespołu nabyło BMW i na jego bazie zbudowało swój fabryczny team. To w jego barwach w kolejnym sezonie w królowej motorsportu zadebiutował Robert Kubica. Peter Sauber zachował wtedy ok. 20 proc. udziałów w firmie.

- Używając metafory piłkarskiej, byłem sędzią, który jako pierwszy dał sygnał, by rozpocząć mecz. Byłem wtedy zaprzyjaźniony z menedżerem Kubicy, stąd doszło do podpisania umowy. Jednak to była dobra decyzja - mówił jesienią Peter Sauber w Eleven Sports.

Kubica zapisał się w historii BMW Sauber złotymi zgłoskami. Jako jedyny był w stanie wygrać wyścig dla tej ekipy, co miało miejsce w Kanadzie w roku 2008. Wtedy też został liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Były to złote czasy dla zespołu z Hinwil. Gdyby nie ówczesna decyzja BMW o zaprzestaniu rozwoju samochodu, być może krakowianin biłby się o tytuł mistrzowski.

Russell może się nauczyć sporo od Kubicy. Czytaj więcej! 

BMW odpuściło sezon 2008, bo korporacyjny plan zakładał, że dopiero w kolejnym roku ekipa ma walczyć o tytuł. Niemcy zadowolili się tym, że Kubica wygrał wyścig w Kanadzie i zrealizował cel, jaki zakładał jedno zwycięstwo w sezonie. Tyle że opracowany przez koncern z Monachium system KERS okazał się na tyle wadliwy, że Kubica przestał liczyć się w walce o czołowe pozycje w roku 2009. Z zapowiedzi walki o tytuł nic nie wyszło, zaś Niemcy postanowili opuścić F1.

Sauber ledwo przetrwał

Sauber, już bez BMW na pokładzie, ledwo przetrwał. Wprawdzie jeszcze w roku 2010 można było zobaczyć nazwę koncernu z Monachium w nazwie, ale wynikało to z chęci zachowania praw do nagród finansowych. Szwajcarzy mieli coraz większe problemy z dopięciem budżetu i ratowali się pay-driverami.

Doszło nawet do sytuacji, gdy Sauber zakontraktował trzech kierowców, choć miał dostępne tylko dwa miejsca. Za możliwość startów w tej ekipie płacili m. in. Sergio Perez, Esteban Gutierrez, Felipe Nasr czy Marcus Ericsson.

I to właśnie sponsorzy powiązani z Ericssonem doprowadzili do tego, że Sauber nie upadł. W roku 2016 istniało nawet ryzyko, że ekipa z Hinwil nie poleci na Grand Prix Chin. Sytuację udało się uratować za sprawą tajemniczego darczyńcy, który chciał pozostać anonimowym. Z czasem wyszło na jaw, że firmę przejął fundusz inwestycyjny Longbow Finance. Teoretycznie ma on siedzibę w Szwajcarii, w praktyce finansowały go osoby ze Skandynawii powiązane z H&M i Tetra Pak.

Rządy Szwedów straciły na znaczeniu w roku 2018, po tym jak Ferrari zawarło sojusz z Sauberem. Zespół przemianowano na Alfa Romeo Sauber i stał się on juniorską ekipą Włochów. Dzięki temu Ferrari zyskało możliwość obsadzenia jednego miejsca w teamie. W zeszłym sezonie skorzystał na tym Charles Leclerc, w nadchodzącym szansę dostanie zaś Antonio Giovinazzi.

Ferrari ma dość porażek. Czytaj więcej! 

Wsparcie Alfy Romeo doprowadziło do tego, że Sauber odbił się od dna. Przestał być czerwoną latarnią Formuły 1, za sprawą Leclerca potrafił regularnie zdobywać punkty. Nadzieje związane z sezonem 2019 są jeszcze większe. Zatrudnienie nowych pracowników i stworzenie bardziej konkurencyjnego samochodu miało uczynić z Saubera czwartą siłę F1. Dziś wiemy już, że nawet jeśli tak się stanie, to z tak dobrych wyników cieszyć będzie się już zespół pod nazwą Alfa Romeo Racing, a nie Sauber.

W tej całej historii szkoda nie tylko marki Sauber, która być może nigdy nie wróci już do F1. Żal też Kimiego Raikkonena. Fin od kilku miesięcy żył tym, że wraca do domu, czyli zespołu, w którym debiutował w F1. Teraz, za sprawą zmiany nazwy ekipy, w oficjalnych statystykach nie będzie widniał jako kierowca Saubera, a Alfy Romeo.

Czy starty małych, prywatnych zespołów w F1 mają sens?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×