Przed tygodniem pojawiła się plotka mówiąca o tym, że Liberty Media bierze pod uwagę całkowitą sprzedaż Formuły 1 lub też częściowe zbycie akcji. Niektóre serwisy zaczęły sugerować, że odzyskaniem biznesu mógłby być zainteresowany Bernie Ecclestone.
Rosjanie bronią Liberty Media. Czytaj więcej!
Za to media w Niemczech zaczęły się zastanawiać, czy na nabycie F1 nie zdecydowałby się Red Bull. Austriacka firma posiada aż dwa zespoły w królowej motorsportu i aktywnie promuje się poprzez sporty ekstremalne.
- To nie ma dla nas sensu - skomentował plotki Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO Kapitalna seria Piątka trwa! Tym razem strzelił Romie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Niemcy należą za to do krajów, którym nie podobają się ostatnie działania Liberty Media. Promotorzy odpowiedzialni za organizację wyścigu na torze Hockenheim w pełni popierają treść listu otwartego, jaki na początku ubiegłego tygodnia wystosowano do właściciela F1.
- Ważne jest to, aby dyskusje z Liberty Media były konstruktywne. Jednak podobnie jak reszta działaczy ze Stowarzyszenia Promotorów uważamy, że nie mamy wystarczającego udziału w podejmowanych decyzjach dotyczących przyszłości F1 - powiedział Georg Seiler, szef toru Hockenheim.
Nowe władze Meksyku nieprzychylne F1. Czytaj więcej!
W połowie ubiegłego roku wydawało się, że Niemcy stracą prawa do organizacji Formuły 1, bo zarządcy toru Hockenheim nie potrafili się dogadać z Liberty Media w sprawach finansowych. Amerykanom nie udało się jednak dopełnić formalności związanych z Grand Prix Miami, przez co w kalendarzu pojawiła się luka, którą zapełnili Niemcy. Ponadto organizację imprezy finansowo wsparł Mercedes.