Podczas poniedziałkowej prezentacji Williamsa dało się wyczuć nową nadzieję. Po dość trudnym okresie, zespół wydaje się wychodzić na prostą, a pozyskanie sponsora tytularnego pomoże mu utrzymać stabilność finansową. Równie ważne są jednak występy na torze, a te w zeszłym roku pozostawiały sporo do życzenia.
Williams pochwalił się nowymi barwami. Czytaj więcej!
Dlatego w nadchodzącej kampanii tak duża presja ciążyć będzie na Robercie Kubicy i George'u Russellu. Polak i Brytyjczyk będą musieli wycisnąć maksimum z samochodu na początku, gdy najpewniej nie będzie on jeszcze tak konkurencyjny, a następnie włożyć ogromny wysiłek w jego rozwój.
- Nie wyznaczyliśmy sobie terminu czasowego, jeśli chodzi o powrót do czołówki. Myślę, że to byłoby niebezpieczne. Nigdy tego nie robiliśmy w zespole - powiedziała Claire Williams o nadchodzącej kampanii.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny!
Brytyjka nieco zmieniła narrację, bo jeszcze rok temu dość odważnie mówiła o woli walki o czwartą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Wówczas realia były jednak inne. Williams w sezonach 2016-2017 zajmował piąte miejsce w mistrzostwach i miał podstawy ku temu, by wierzyć w lepsze jutro.
- Kiedy wyjedziemy na tor z nowym samochodem, nie będziemy mówić, że naszym celem jest X, Y czy Z. Bo nie wiemy, co zrobili inni w swoich fabrykach. Oczywiście, naszym celem jest osiągnięcie progresu. Musimy tego dokonać w krótkoterminowej perspektywie. Musimy też znów walczyć o czwarte miejsce w F1. Musimy wrócić do zdobywania miejsc na podium - dodała szefowa stajni z Grove.
Nikt nie opuścił Williamsa w trudnej chwili. Czytaj więcej!
Prezentacja nowego sponsora oraz malowania modelu FW42 posłużyła Claire Williams za okazję do zapowiedzenia "nowej ery" w historii zespołu. Zdaniem Brytyjki, wbrew wielu krytycznym opiniom, jej ekipa ma ciągle przyszłość w Formule 1.
- Przeszliśmy przez proces zmian. Williams ma mocną przyszłość w tym sporcie. Dla nas, dla Roberta czy George'a, opowiedzenie tej historii i wysłanie jasnego sygnału jest bardzo ważne. Mieliśmy słabości, bo inaczej nie spadlibyśmy tak nisko. Analizowaliśmy nasze wszystkie obszary, aby upewnić się, że wyeliminowaliśmy problemy. Jednak to długa podróż. Musimy zobaczyć, co przyniosą najbliższe miesiące, co zrobili nasi rywale. Tego dowiemy się w Australii - podsumowała Williams.