W ubiegłym tygodniu Sebastian Vettel i Charles Leclerc zaimponowali formą podczas pierwszej tury testów Formuły 1 w Barcelonie. Niemiec i Monakijczyk pokazali, że model SF90 może okazać się udaną konstrukcją, a pod wrażeniem tempa czerwonych samochodów byli nawet rywale z Mercedesa.
Inne nastroje panują jednak w Red Bull Racing. "Czerwone byki" nie zwracają uwagi na formę rywala z Maranello.
Kimi Raikkonen odżył po odejściu z Ferrari. Czytaj więcej!
- Gdyby zimą przyznawano tytuły, Ferrari zgarniałoby je co roku. Jednak w trakcie testów nie dostaje się punktów. Może przybyli do Barcelony z konkurencyjnym samochodem, ale temperatury w lutym nawet nie są zbliżone do tych, w których będziemy się ścigać - ocenił Christian Horner, szef Red Bulla.
Dla Red Bulla pierwsze dni testowe były okazją, aby sprawdzić jak ich samochód współgra z nowym silnikiem Hondy, bo zimą zespół z Milton Keynes zmienił partnera technicznego. Dlatego Max Verstappen i Pierre Gasly więcej uwagi poświęcali ustawieniom i przejechaniu kolejnych kilometrów, niż osiąganym czasom.
Renault krytykuje Liberty Media. Czytaj więcej!
Pierwsze wnioski płynące z fabryki mają być jednak pozytywne i Red Bull zakłada walkę o tytuł w roku 2019. - Doszło do sporej zmiany w przepisach, więc wyniki testów mogą być nieco mylące. Nie sądzę, aby dały nam rzetelne wyobrażenie o tym, jak może wyglądać pierwszy wyścig w Australii. Może się mylę, ale wydaje mi się, że wyniki testów mogą być niemiarodajne - dodał Horner.
ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze