F1: Lawrence Stroll nie wpada w panikę. Miliarder spokojny o wyniki swojego zespołu

Getty Images / Charles Coates / Na zdjęciu: Lawrence Stroll (z prawej) w rozmowie z Paddym Lowem
Getty Images / Charles Coates / Na zdjęciu: Lawrence Stroll (z prawej) w rozmowie z Paddym Lowem

- Gdyby nie ja, mielibyśmy dziewięć zespołów w F1 - mówi Lawrence Stroll. Kanadyjczyk latem ubiegłego roku nabył upadające Force India. Ekipa obecnie funkcjonuje pod nazwą Racing Point, a miliardera nie martwią słabe wyniki przedsezonowych testów.

W tym artykule dowiesz się o:

Racing Point niemal na ostatni moment złożył samochód na przedsezonowe testy Formuły 1. Przełożyło się to na dość kiepskie czasy Sergio Pereza i Lance'a Strolla w dotychczasowych sesjach. Problemy ze składaniem modelu RP19 to pokłosie problemów finansowych, jakie team z Silverstone miał latem ubiegłego roku.

Ekipa została uratowana przez Lawrence'a Strolla, który w Barcelonie z bliska obserwuje poczynania swojego syna i Pereza. - Zespół był bankrutem, gdy go kupowałem. Uratowałem go. Gdybym nie interweniował, mielibyśmy dziewięć zespołów w F1 w tym roku - stwierdził kanadyjski miliarder.

Problemy Williamsa zmartwieniem Mercedesa. Czytaj więcej! 

Stroll jest świadom tego, że zespół nie miał odpowiedniego finansowania przez znaczną część ubiegłego roku, co doprowadziło do opóźnień w budowie nowego samochodu. Dlatego też nie martwią go słabsze wyniki testów w Barcelonie.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film

- Mamy bardzo jasną i długoterminową wizję. Testy w Barcelonie to jedno, ale myślimy też o roku 2020. Ten zespół ma ogromny potencjał. Pomimo ograniczonych zasobów, w ostatnich latach potrafił dokonywać cudów w F1. Do tego w sezonie 2021 mają dojść limity finansowe. To sprawia, że sytuacja staje się jeszcze bardziej obiecująca - dodał.

Zła wiadomość dla rywali jest taka, że Stroll dokapitalizował zespół swoimi środkami, dzięki czemu prace w fabryce ruszyły pełną parą i już na pierwszy wyścig w Australii jego ekipa przygotuje znacznie poprawiony samochód. Ma on być szybszy od tego, jaki zobaczyliśmy w Barcelonie.

Grand Prix Australii bez Nikiego Laudy. Czytaj więcej! 

- Samochód w Australii będzie inny. Spodziewamy się też dość wyraźnej ewolucji tego modelu w trakcie sezonu. Gdy pojawimy się na wyścigu w Barcelonie w maju, to będzie już inna maszyna - wyjaśnił kanadyjski miliarder.

Komentarze (1)
DesmondMiles
28.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Lawrence obserwuj pan Roberta, bo jak on wyciśnie z Williamsa więcej niż można bez zaplecza finansowego to co by zrobił mając nieograniczone środki na udoskonalanie bolidu.