Na początku tygodnia pojawiły się informacje na temat tego, że Liberty Media chce uatrakcyjnić wyścigi poprzez nagradzanie kierowców dodatkowymi punktami. W zamyśle właściciela Formuły 1, możliwość zdobycia "oczka" za najszybsze okrążenie dnia miałaby zwiększyć widowiskowość w końcowej fazie zawodów.
Pomysł został przedstawiony na spotkaniu Światowej Rady Sportów Motorowych i zyskał on aprobatę działaczy FIA.
Rob Smedley może zastąpić Paddy'ego Lowe'a. Czytaj więcej!
Warto zwrócić uwagę na to, że podobne przepisy funkcjonują już w Formule E. Jednak w F1 szansę na zdobycie dodatkowego punktu mają jednak tylko kierowcy, którzy ukończyli wyścig w czołowej dziesiątce. W ten sposób F1 broni się przed sytuacją, w której zawodnik z końca stawki pod koniec wyścigu zjechałby po nowy komplet opon i próbował uzyskać rekordowy czas.
F1 wraca tym pomysłem do korzeni, bo kierowców nagradzano dodatkowym punktem za najszybsze okrążenie w latach 1950-1959.
Lewis Hamilton obawia się formy Ferrari. Czytaj więcej!
Gdyby podobne zasady obowiązywały w ostatnich latach, to tylko raz doszłoby do innego rozstrzygnięcia. W sezonie 2008 mistrzem świata zostałby Felipe Massa, a nie Lewis Hamilton. Brazylijczyk przegrał wówczas rywalizację z Brytyjczykiem o ledwie jedno "oczko".
ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze