W ostatnich dniach Liberty Media przeforsowało nowy zapis regulaminowy. Kierowcy w Formule 1 będą nagradzani dodatkowym punktem za wykręcenie najlepszego czasu okrążenia w trakcie wyścigu. Podobne rozwiązanie stosowano już w latach 1950-1959.
Pod uwagę brana będzie jedynie czołowa dziesiątka. Wszystko po to, by zawodnicy z końca stawki celowo nie zjeżdżali na pit-stop w końcówce wyścigu i nie kręcili rekordowych czasów na nowym ogumieniu. - Dla nas to nie ma większego znaczenia. Przynajmniej na tę chwilę - skomentował Robert Kubica.
Czytaj także: Robert Kubica pożegnał Charliego Whitinga
Polak ma świadomość tego, że Williams w tej chwili nie dysponuje na tyle konkurencyjnym samochodem, by walczyć o punkty i tym samym o najszybsze okrążenie w wyścigu. 34-latek przewiduje jednak, że za sprawą nowego regulaminu może dochodzić do dziwnych sytuacji na torze.
ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze
- Myślę, że możliwość zdobycia dodatkowego punktu może doprowadzić do różnych scenariuszy w końcówce wyścigu. Niektóre samochody będą zjeżdżać do alei serwisowej po świeże komplety opon. Wszystko będzie zależało od tego jak sytuacja się ułoży, może posypać się efekt domina. Jednak tak jak powiedziałem, nas do nie dotyczy - dodał krakowianin.
Czytaj także: Williams musi na nowo odkryć swoją tożsamość
W podobnym tonie na czwartkowej konferencji wypowiadali się inni kierowcy. Daniel Ricciardo pochwalił przy tym pomysł, by ograniczyć nagradzanie dodatkowym punktem do kierowców z czołowej dziesiątki.
- W tej sytuacji kierowca ma coś do stracenia, jeśli będzie chciał zaryzykować w końcówce wyścigu i zmieni opony, by pojechać rekordowe okrążenie. Jednak nie myślałem o tym zbyt wiele. Zobaczymy jak to się potoczy. Nie sądzę jednak, aby to było coś, co będzie mieć wpływ na losy walki o tytuł - ocenił kierowca Renault.