Nastroje we Włoszech zmieniają się bardzo szybko. Jeszcze po testach w Barcelonie tamtejsze dzienniki powtarzały, że Ferrari ma znaczącą przewagę nad Mercedesem i może w końcu zrzucić niemiecką ekipę z tronu Formuły 1. Wystarczył jeden wyścig, by euforia zamieniła się w dramat.
"Nawet Alonso w roku 2012 zaczął lepiej sezon niż Vettel obecny" - napisał dziennik "Il Giornale", a z kolei gazeta "Corriere della Serra" stwierdziła, że słaby występ Sebastiana Vettela to kwestia poważniejszych problemów z modelem SF90.
Czytaj także: Czołowe zespoły nie chcą powiększenia F1
"Melbourne skrywa poważniejsze dolegliwości Ferrari. Binotto (szef zespołu - dop. aut.) musi postawić diagnozę, a następnie zastosować terapię" - napisano.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
Tymczasem w Maranello trwa analiza wydarzeń z Albert Park. We włoskich mediach powstało pięć teorii na temat przyczyn kryzysu formy Ferrari. Pierwszą z nich wygłosił Jean Alesi. Były kierowca, zdradził, że zespół po testach obawiał się niezawodności swojej maszyny. Problemy z układem wydechowym miały doprowadzić do skręcenia mocy jednostki napędowej.
W ten sposób Ferrari miało stracić ok. 20 km/h w niektórych fragmentach toru. - Oczywiście, przeanalizujemy wszystko. Porównamy nasze osiągi z rywalami. Brakowało nam przede wszystkim balansu, to wpływało na prędkość na wyjściach z zakrętów - stwierdził Mattia Binotto.
Druga teoria zakłada, że na wyboistym torze w Australii samochód Ferrari fatalnie współgrał z oponami Pirelli.
Trzecia teoria dotyczy przedniego skrzydła. Włosi opracowali dość oryginalny koncept, inny od pozostałych ekip w stawce. Ma on świetnie spisywać się na równych torach, z nową nawierzchnią. Tymczasem w Australii mamy do czynienia ze starym i wyboistym asfaltem.
Czytaj także: Hamilton woli Bottasa od Ocona
- Ferrari nagle korzystało z inaczej ustawionych przednich skrzydeł. Z kolei nowe opony trudno zmusić do odpowiedniej pracy na torze, który gwarantuje niską przyczepność. Mieliśmy też ten problem, ale gdy już go rozwiążesz, wzrost wydajności jest niesamowity - ocenił Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Czwarta teoria głosi, że Ferrari źle dobrało ustawienia na tor w Melbourne. Zimą zmieniły się przepisy w F1, więc zespoły nie mogły czerpać z doświadczeń nabytych w minionych latach. - Trudno jest znaleźć odpowiednią konfigurację dla tych aut. Ferrari poszło złą drogą, ale nie ma wielkiego problemu - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
- Mamy wszelkie składniki, aby dysponować w tym roku mocnym samochodem. Melbourne jest specyficznym torem, inne go nie przypominają - stwierdził z kolei Vettel.
Piąta teoria to brak doświadczenia w ekipie Ferrari. - Taktyka zastosowana w przypadku Vettela pokazała, że zespół nie wiedział jak działa pośrednia mieszanka opon. Zagubili się podczas weekendu. Zapłacili wysoką cenę za to, że Raikkonen, Giovinazzi i Kwiat nie pracują już dla tej ekipy - napisał Maurizio Voltini, dziennikarz "Autosprintu".