W Australii Mercedes sięgnął po dublet, co dla wielu ekspertów było zaskoczeniem, bo to Ferrari dyktowało tempo podczas zimowych testów. Podczas kolejnego weekendu włoski zespół stara się jednak udowodnić, że występ w Melbourne był wypadkiem przy pracy.
Piątkowe treningi przed Grand Prix Bahrajnu odbywały się bowiem pod dyktando Sebastiana Vettela i Charlesa Leclerca, co nieco zmartwiło Lewisa Hamiltona.
Czytaj także: Williams podsumował treningi
- Sytuacja jest inna niż w Melbourne. Ferrari od razu ruszyło z pełnym impetem. My mieliśmy pewne problemy z balansem, ale wprowadziliśmy poprawki przed drugim treningiem. Włosi są przed nami, więc musimy twardo stąpać po ziemi. Im bliżej będzie kwalifikacji, tym bardziej wyrównany stanie się nasz pojedynek. Czeka nas ostra walka - ocenił mistrz świata na łamach "Motorsportu".
Co ważne dla Mercedesa, Lewis Hamilton i Valtteri Bottas zbliżyli się do rywali w drugiej sesji treningowej. Jest ona rozgrywana po zmroku, w warunkach odzwierciedlających te panujące podczas niedzielnego wyścigu.
Czytaj także: Reorganizacja w Williamsie
- Wygląda na to, że nie mamy przewagi, którą mieliśmy nad Ferrari w Melbourne. Włosi zrobili krok naprzód. W zakrętach mieliśmy dość dobry balans, prędkość też wygląda nieźle względem rywali. Oni są szybsi na prostych, ale może po prostu mocniej wykorzystują swój silnik - przekazał Andrew Shovlin, szef inżynierów w Mercedesie.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1