Sytuacja Williamsa jest nie do pozazdroszczenia. Robert Kubica i George Russell wyjeżdżają na tor ze świadomością, że będą najwolniejszymi kierowcami na torze. To efekt opóźnień w budowie modelu FW42, którego pełny potencjał ciągle pozostaje nieznany.
Polak i Brytyjczyk eksperymentują z ustawieniami, by jak najwięcej dowiedzieć się o nowej konstrukcji. Nie muszą się bowiem przejmować wynikami.
Czytaj także: Robert Kubica wierzy w Patricka Heada
- Mam świadomość, że mogę wyjechać na tor i próbować różne rzeczy, bo nie będzie wielkiej różnicy. Mogę kombinować z samochodem na różne sposoby. Jeśli popełnię jakiś błąd i zniszczę komplet opon, to nie będzie idealnie, ale nasz rezultat pozostanie taki sam - powiedział Russell w rozmowie z dziennikarzami, a jego słowa cytuje "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
21-latek przekazał swoim inżynierom, by nie bali się podejmować ryzykownych decyzji. - Powiedziałem im dość wyraźnie, by eksperymentowali. Bo mamy taką możliwość. Możemy wycisnąć maksimum z tej sytuacji, dowiedzieć się jak najwięcej o samochodzie - dodał.
Russell dostrzega też pozytywny obecnej sytuacji. - Nie odczuwamy większej presji. Mamy okazję wypróbować różne rzeczy i nie spotka nas za to żadna kara - wyjaśnił.
Dla kierowcy z King's Lynn zaskoczeniem jest ilość pracy wykonywanej podczas weekendu wyścigowego w królowej motorsportu. Swoje dotychczasowe doświadczenia związane z Formułą 2 opisał słowami "przyjedź i jedź", tymczasem w Formule 1 musi poświęcić sporo czasu na analizę danych i ustawień.
Czytaj także: Patrick Head idealnym wyborem dla Williamsa
- W niższych seriach możesz mieć podsterowny lub nadsterowny samochód, ale nie masz trzech sesji treningowych, by spróbować lepiej go ustawić. W F1 jest taka możliwość. Jest wiele do zrobienia, można się wykazać obierając ścieżkę rozwoju pojazdu. Znacznie większa presja spada na barki kierowców - podsumował.