Robert Kubica, Pierre Gasly czy George Russell zwracali uwagę na to, że podczas startu do Grand Prix Australii nie widzieli świateł, które sygnalizują rozpoczęcie rywalizacji. Problem powstał po tym jak zimą zmieniła się aerodynamika w Formule 1 i pojawiły się większe tylne skrzydła, które zasłaniają widok na polach startowych.
FIA znalazła sposób na rozwiązanie problemu. Jak ustalił "Motorsport", jeszcze przed niedzielnym wyścigiem na torze w Bahrajnie zostanie zamontowany dodatkowy zestaw świateł. Będzie on usytuowany w połowie prostej startowej, tak aby kierowcy z końca stawki mieli odpowiednie warunki do rozpoczęcia rywalizacji.
Czytaj także: Sebastian Vettel nie czuje się faworytem
To powrót do rozwiązania, które stosowano w przeszłości. Gdy w roku 2009 w F1 również pojawiły się wysokie, tylne skrzydła, pojawił się problem z widocznością i wtedy zaczęto montować dodatkowe światła w połowie prostej. Z tego patentu zrezygnowano w sezonie 2017, bo po zmianach regulaminowych nie był już potrzebny.
Należy oczekiwać, że tego typu rozwiązanie będzie pojawiać się również na innych torach w tym roku.
Czytaj także: Kimi Raikkonen nie ma powodów do zadowolenia
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1