Weekend wyścigowy w Bahrajnie od początku układał się po myśli Ferrari, ale kierowcy włoskiego zespołu zachowywali spokój i zapowiadali, że Mercedes poprawi swoje tempo w sobotnich kwalifikacjach. Tak też się stało, ale Lewis Hamilton i Valtteri Bottas i tak musieli uznać wyższość rywali.
Hamilton zajął trzecie miejsce w kwalifikacjach, będąc wolniejszym od Charlesa Leclerca o 0,3 s. - Zobaczyliśmy niesamowite tempo Ferrari. Jednak jak mam być szczery, to nie sądziłem, że będziemy tak blisko. Oni byli znacznie szybsi na prostych - wyjaśnił aktualny mistrz świata w rozmowie z "Motorsportem".
Czytaj także: Vettel uniknął kary w Bahrajnie
Brytyjczyk podkreślił, że tor Sakhir nie współgra najlepiej z charakterystyką pracy samochodu Mercedesa. - Nasz pojazd jest w porządku, ale ten obiekt nigdy nam nie pasował z jakiegoś powodu. Mimo tego, tym razem znaleźliśmy się w dość dobrym miejscu. Traciliśmy tylko na prostych. W samym pierwszym sektorze różnica wynosiła 0,2-,0,3 s - dodał 34-latek.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
Niezadowolony po przegraniu kwalifikacji był za to Toto Wolff. Szef Mercedesa w rozmowach z dziennikarzami podkreślał, że zespół musi dokładnie przeanalizować przyczyny porażki.
Czytaj także: Kara dla Romaina Grosjeana
- Brakuje nam prędkości na prostej. Bez względu na to czy to kwestia toru, czy też silnika, musimy to przeanalizować. Nie jest to dobra wiadomość przed niedzielą, bo wyprzedzanie w Bahrajnie jest możliwe, ale trzeba być szybkim na prostych - stwierdził Wolff.