Charles Leclerc startował do wyścigu o Grand Prix Bahrajnu z pole position. Wprawdzie Monakijczyk źle rozegrał pierwsze metry i stracił prowadzenie, ale imponował tempem w dalszej fazie rywalizacji. W efekcie zdołał wyprzedzić Sebastiana Vettela i pewnie podążał po wygraną na torze Sakhir.
Sytuacja zmieniła się pod koniec wyścigu, gdy doszło do usterki MGU-H w jego silniku. Leclerc tracił przez to po kilka sekund na okrążeniu i został wyprzedzony przez Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa.
Czytaj także: Robert Kubica w ostrych słowach o samochodzie
- Takie rzeczy się zdarzają. To jest motorsport. To nie był nasz dzień. Jestem przekonany, że zespół wykonał niesamowitą pracę, aby odzyskać tempo po problemach z Australii - powiedział Leclerc przed kamerami Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
Młody Monakijczyk miał jednak nieco szczęścia, bo na ostatnich okrążeniach pojawił się samochód bezpieczeństwa. Dzięki temu Max Verstappen nie zdołał zabrać mu miejsca na najniższym stopniu podium.
- Jestem rozczarowany, podobnie jak cały zespół, ale takie rzeczy się mają prawo przytrafić. Mieliśmy szczęście w dość pechowej sytuacji. Cieszę się, że pojawił się samochód bezpieczeństwa w końcówce, bo w przeciwnym wypadku bylibyśmy jeszcze niżej - dodał kierowca Ferrari.
Czytaj także: Valtteri Bottas nadal liderem mistrzostw
Dla Leclerca jest to pierwsze podium w karierze F1. Jednak młody kierowca bagatelizował ten fakt. - W przeszłości wiele razy mówiłem, że nigdy nie patrzę na wynik. Zawsze patrzę na potencjał, na to co można zrobić lepiej. W tym wyścigu trzecie miejsce nie było miejscem, jakie powinniśmy byli zająć - stwierdził.