Po dwóch wyścigach Formuły 1 ekipa Ferrari nie ma na swoim koncie ani jednego zwycięstwa, podczas gdy Mercedes cieszył się z dwóch dubletów. W Bahrajnie stajnia z Maranello miała szansę na triumf, ale na dziesięć okrążeń przed metą doszło do awarii w silniku Charlesa Leclerca.
- Jesteśmy rozczarowani, ale pozostajemy w pozytywnym nastroju. Wiemy, że sezon jest długi i widzimy w tym weekendzie wiele pozytywów. Musicie nam uwierzyć. Jesteśmy rozczarowani, że straciliśmy szansę na wygraną. Jednak to nie jest tak, że jesteśmy niezadowoleni - powiedział w rozmowie z "Motorsportem" Mattia Binotto, szef Ferrari.
Czytaj także: Leclerc zignorował polecenie Ferrari
Weekend w Bahrajnie pokazał, że Ferrari ma przewagę nad Mercedesem na prostych. Czerwone samochody były znacznie szybsze i to było kluczem do sukcesu w kwalifikacjach, w których po pierwsze pole position w karierze sięgnął Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
Binotto jest jednak ostrożny w kwestii tego, czy Ferrari będzie posiadać aż taką przewagę nad głównym rywalem na każdym z obiektów. - Każdy wyścig jest inny. Wiemy, że mamy dobry pakiet. To jest pewnik. Mamy też świadomość tego, że musimy go dopracować, tak aby w pełni wykorzystywać jego możliwości - dodał Włoch.
Szef Ferrari zapewnił, że najbliższe tygodnie w fabryce zostaną poświęcone temu, aby nie tylko poprawić niezawodność modelu SF90, ale też zwiększyć jego wydajność. - W Maranello wszyscy pracują bardzo ciężko. Chcemy wprowadzić poprawki tak szybko, jak tylko to możliwe. W Bahrajnie radziliśmy sobie dość dobrze, jednak każdy dzień jest inny - stwierdził Binotto.
[url=/formula-1/813959/f1-wloska-prasa-bezlitosna-dla-vettela-nie-widzi-dla-niego-miejsca-w-ferrari]Czytaj także: Włosi bezlitośni dla Vettela
[/url]Włoch stanął też w obronie Sebastiana Vettela, który w tym roku ani razu nie stał na podium. Co więcej, Niemiec popełnił dość prosty błąd w Bahrajnie, co wykluczyło go z walki o podium w Bahrajnie.
- Nie powinniśmy omawiać błędów. Zawsze walczymy do końca. Tak jak my, tak i on. To nigdy nie jest łatwe. Takie sytuacje jak wykręcenie "bączka" może się zdarzyć. Musimy zachować wiarę w naszych kierowców, bo tylko dzięki jeździe na limicie mogą osiągnąć najlepszy możliwy wynik - podsumował Binotto.