F1: Verstappen optymistą. "Nie możemy być gorsi niż w Bahrajnie"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Max Verstappen
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Max Verstappen

Max Verstappen zajął czwarte miejsce w Grand Prix Bahrajnu. Holender tracił jednak ponad 44 sekundy do lidera, nim na torze pojawił się safety car. - Nie możemy już pojechać gorzej niż na torze Sakhir. Ten obiekt jest dla nas wymagający - powiedział.

Wynik kierowców Red Bull Racing w Bahrajnie nie satysfakcjonuje ekipy Christiana Hornera. Max Verstappen zapisał wprawdzie na swoim koncie 12 punktów, ale był wyraźnie wolniejszy od czołowych zawodników. Holender wierzy jednak w progres swojego zespołu. - W weekend coś poszło nie tak - powiedział portalowi "Racefans".

- Jedno jest pewne. Nie ma szans, żebyśmy byli gorsi niż w Bahrajnie. Ten obiekt nam nie pasuje, poza tym, popełniliśmy jakiś błąd. Myślę, że poszliśmy w złą stronę z ustawieniami. W Australii byłem zadowolony z prędkości i zachowania auta. Oczywiście i tak straciłem wtedy ok. 20 sekund do Bottasa, ale spowalniały mnie w tracie rywalizacji inne samochody, więc ostatecznie było lepiej niż wskazują na to wyniki - wyjaśnił Verstappen.

Czytaj także: George Russell najszybszy w Bahrajnie. W aucie Mercedesa

Holender uważa, że jego ekipa zrobiła duży progres podczas testów, które odbyły się po Grand Prix Bahrajnu. - Było trochę mokro. Tak czy inaczej udało nam się zrobić sporo okrążeń i zrozumieliśmy, co poszło nie tak w weekend. Dużo się nauczyliśmy. To pozytywne. Takie dni są niezwykle ważne i potrzebne - wyjaśnił.

Czytaj także: Daniel Ricciardo mógł zostać porażony prądem

Spokój Maxa Verstappena może imponować. 21-latek do tej pory tracił sporo punktów z powodu nierozważnej jazdy i ciągłego dążenia do zwycięstw na siłę. W tym sezonie Holender wykazuje się dużym opanowaniem i dowozi do mety cenne punkty, co może być kluczowe pod koniec rywalizacji.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany

Źródło artykułu: