Charles Leclerc podczas ostatniego Grand Prix Bahrajnu zadziwił świat Formuły 1. Monakijczyk w świetnym stylu sięgnął po pole position, a w wyścigu jechał po pewną wygraną. Dopadł go jednak pech w postaci awarii silnika, przez co w końcówce został wyprzedzony przez kierowców Mercedesa.
Toto Wolff nie ma jednak wątpliwości, że doświadczenia z toru Sakhir umocnią 21-latka. - Wystarczy na niego popatrzeć i widzimy przyszłego mistrza. To on był moralnym zwycięzcą wyścigu w Bahrajnie, najszybszym człowiekiem w najszybszym aucie. Motorsport potrafi być brutalny i tak było w jego przypadku. My tylko skorzystaliśmy na jego pechu - powiedział szef Mercedesa w rozmowie z "Autosportem".
Czytaj także: Alonso kibicuje Schumacherowi
Austriak nie ukrywa, że już w przerwie zimowej zakładał, że Leclerc będzie notować świetne wyniki w Ferrari. - Od początku traktowaliśmy go jako zagrożenie. Ma świetny samochód, wszelkie cechy i charakter, by zostać mistrzem. To dla nas wyzwanie, które naprawdę nam się podoba. Jestem pewien, że Lewis i Valtteri myślą podobnie. Chcemy się mierzyć z najlepszymi - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Wypowiedzi Wolffa wydają się nie być przypadkowe. Austriak w ten sposób wywiera większą presję na… Sebastianie Vettelu. To właśnie Niemiec miał być liderem Ferrari w tym sezonie. Takie było założenie nowego kierownictwa stajni z Maranello.
- W Bahrajnie widzieliśmy jak Lewis walczy z Sebastianem, choć jego silnik i samochód nie był na poziomie Vettela. Myślę, że właśnie świadomość tego motywowała Hamiltona jeszcze bardziej - ocenił Wolff.
Czytaj także: Mercedes przygląda się Verstappenowi
Vettel wskutek walki z Hamiltonem wykręcił "bączka" i odpadł z walki o podium. Na najniższym stopniu podium znalazł się za to Leclerc. Jego postawa po wyścigu zaimponowała Wolffowi.
- To co mówił, było imponujące. Ma świetną osobowość. To młody i skromny człowiek. Jest przy tym bardzo szybko. Połączenie tych cech daje doskonałą kombinację. Wiem, że wielu innych kierowców byłoby cholernie złych na to, co się stało. Na trzecie miejsce wywalczone w takich okolicznościach. Jednak u Charlesa nie widzieliśmy żadnych negatywnych emocji. Był za to spokój - podsumował Wolff.