Jeszcze przed startem wyścigu o Grand Prix Chin Pirelli podkreślało, że warunki na torze w Szanghaju sprawiają, że różnice w strategiach nie powinny mieć aż tak dużego znaczenia. To oznaczało, że część ekip może zaryzykować i rozdzielić taktykę swoich kierowców.
Tak było właśnie w przypadku Williamsa. Zespół postanowił dwukrotnie zaprosić George'a Russella na zmianę ogumienia, podczas gdy Robert Kubica tylko raz odbył wizytę w alei serwisowej.
Co więcej, gdy akurat Kubica pojawił się u mechaników... Popełnili oni spory błąd i 34-latek stracił ponad osiem sekund na wymianie kół, podczas gdy zwykle taką czynność wykonuje się w czasie przekraczającym nieco ponad dwie sekundy.
Czytaj także: Robert Kubica podsumował wyścig
Wydarzenia z Szanghaju pokazały, że strategia z jednym pit-stopem była mniej optymalna. Jeszcze w trakcie wyścigu świadomość tego miało Ferrari, które poinformowało Charlesa Leclerca o wprowadzeniu "planu B". W efekcie Monakijczyk odbył pit-stop i dostał nowy komplet opon.
Od początku na strategię z dwoma postojami nastawiony był Mercedes, który za sprawą Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa sięgnął w Chinach po dublet. Dzięki temu kierowcy niemieckiego zespołu uniknęli jazdy przez znaczną część dystansu na zużytym ogumieniu.
Czytaj także: Michael Schumacher. Mistrz pełen kontrowersji
Oprócz Kubicy na jeden pit-stop pojechali też Sergio Perez, Daniel Ricciardo, Antonio Giovinazzi oraz Kimi Raikkonen. Inna strategia nie zmieniłaby diametralnie sytuacji Polaka w niedzielnym wyścigu. Dałaby mu jednak większe szanse na nawiązanie walki z zespołowym partnerem.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli