F1. Włodzimierz Zientarski apeluje: Przestańmy być tacy zgryźliwi. Zainwestowaliśmy w Polaka, którego kochamy

- Przestańmy być tacy zgryźliwi. Zainwestowaliśmy w Polaka, którego kochamy. Zamiast się naśmiewać weźmy go na ręce i przytulmy - mówi po GP Chin Włodzimierz Zientarski. W Szanghaju Robert Kubica po raz trzeci z rzędu dojechał do mety jako ostatni.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Włodzimierz Zientarski  Newspix / JERZY STALEGA / Na zdjęciu: Włodzimierz Zientarski
Po trzech wyścigach sezonu 2019 sytuacja w Formule 1 jest już dość stabilna. Mamy dwa najmocniejsze zespoły, kilka średnich, dwa lub trzy, które odstają. I jeszcze daleko w tyle za tymi najsłabszymi - Williamsa.

Robert Kubica i George Russell znów przez cały weekend byli zdecydowanie najwolniejsi. Polak miał ogromne problemy z balansem bolidu, a z jego wypowiedzi wynika, że jest coraz bardziej zmęczony nieudolnością swojej ekipy. Momentami wydaje się wręcz zrezygnowany.

Co ciekawe, inżynierowie Williamsa wyścig w Chinach uznali za całkiem udany. Tylko Kubica mówił, że wydarzyło się mało rzeczy pozytywnych, a w niedzielę najbardziej emocjonującym momentem był dla niego "bączek", którego wykręcił na okrążeniu formującym. Później spokojnie jechał na ostatnim miejscu.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1

- Ja wyścigu znów nie oglądałem, po raz kolejny zrobiłem to świadomie - mówi nam Włodzimierz Zientarski. Znany dziennikarz motoryzacyjny wciąż podkreśla, że dla niego to co najważniejsze już się wydarzyło - Kubica znów jest w F1. Śledzi jednak to, co dzieje się wokół naszego kierowcy i jest zaniepokojony jego sytuacją.

- Czytam do poduszki doniesienia z Williamsa i potem nie mogę spać. To wszystko jest strasznie smutne, bo zespół chyba się nie wygrzebie z trudnej sytuacji, do połowy roku na pewno mu się to nie uda. Jako konsultant dołączył do ekipy Patrick Head, naprawdę wyjątkowy człowiek, ale sam nie jest w stanie wyciągnąć Williamsa z kryzysu. Musi mieć do tego możliwości, a żeby te możliwości były potrzebna jest kasa, kasa i jeszcze raz kasa - podkreśla Zientarski.

Pieniędzy w stajni z Grove nie ma zbyt wiele, co pokazuje chociażby brak niektórych części do bolidu Kubicy. Ostatnio okazało się również, że Polak od pół roku czeka na specjalną kierownicę, którą Williams miał dla niego przygotować.

- Ha! Wolę nic o tym nie mówić. Nie wiadomo, czy chodzi o jakąś biurokrację, czy o kwestie finansowe, bo w Williamsie na pewno każdego dolara czy eurocenta oglądają ze wszystkich stron. Kierownica nie załatwi jednak problemu - mówi dziennikarz, który przez wiele lat komentował wyścigu F1.

- Ja podejrzewam, że samochód George'a Russella jest jednak innym samochodem. W Williamsie zapewne doszli do wniosku, że muszą postawić na młodszego, bardziej dynamicznego faceta. Dali mu lepszy bolid, a na drugi taki już ich po prostu nie stać - twierdzi Zientarski. - Już mówiłem, że Claire Williams chyba nie odziedziczyła po ojcu talentu do zarządzania zespołem. Żeby tylko zespół nie "umarł" całkowicie, bo to piękny kawałek historii F1.

Choć przed startem sezonu Zientarski był optymistą i takim stara się pozostać, zupełnie nie spodziewał się, że Kubica nie będzie w stanie podjąć walki nawet z kierowcami drugiego najsłabszego zespołu w stawce.

Czytaj także: Kubica wskazał swój główny problem. "Nie jesteśmy magikami"

- Mimo mojego pozytywnego nastawienia muszę powiedzieć, że drugiej "kubicomanii", takiej jak w latach jego świetnych startów w BMW Sauber i Renault, już chyba nie będzie. My jesteśmy narodem niecierpliwym, chcielibyśmy wszystko od razu
- podkreśla.

A czy sam Kubica nie wydaje mu się już zrezygnowany bardzo słabą formą swojej stajni? - Tego nie potrafię powiedzieć. On jest skrytą osobą. To już trochę inny facet niż ten, którego ja dobrze znałem. Ukształtowany facet, zmieniony cierpieniem, pozasklepiany trochę w swoich bólach - mówi popularny znawca sportów motorowych.

Po trzecim kolejnym wyścigu, w którym polski kierowca przyjechał na szarym końcu, coraz częściej słychać głosy, że wspierający Kubicę koncern paliwowy PKN Orlen mógł lepiej wydać 50 milionów złotych. - I to jest właśnie cała Polska. Jak widzę i słyszę takie opinie, zbiera mi się na mdłości - irytuje się Zientarski.

Czytaj także: Twitter po kolejnym ostatnim miejscu Kubicy. "Lepiej spuścić zasłonę milczenia"

- Zainwestowaliśmy w Polaka, którego kochamy. Jeżeli mu się nie udaje, to weźmy go na ręce i przytulmy. Dostrzegajmy, że Orlen jako firma pokazał się w świecie, do którego bardzo trudno jest wejść. Ja bym tych wszystkich prześmiewców, no nie wiem, co bym z nimi zrobił, bo jestem łagodnym człowiekiem, ale niech oni pamiętają, że Orlen to polska firma, która wspiera naszego ukochanego zawodnika. Naprawdę, przestańmy być tacy zgryźliwi - apeluje dziennikarz.

- My, ludzie mediów, też odgrywamy tu istotną rolę. Tytuły w rodzaju "dno" czy "beznadzieja" nie są potrzebne - uważa.

- Tymczasem oglądajcie żużel, bo to piękny sport. W nim, w naszej lidze, która jest najlepsza na świecie, fani sportów motorowych znajdą wielkie emocje. A kolejny wyścig Formuły 1 już chyba będę oglądał. Póki my żyjemy! - kończy rozmowę Zientarski.

Czy PKN Orlen podjął słuszną decyzję, wspierając finansowo Roberta Kubicę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×