Mercedes zgarnął trzy dublety w dotychczasowych wyścigach Formuły 1. Na przerwanie dominacji niemieckiego zespołu liczy Ferrari, które w tym celu przywiozło do Azerbejdżanu poprawiony samochód.
Postępy w tempie stajni z Maranello były widoczne w piątek, kiedy to Charles Leclerc i Sebastian Vettel zgarnęli w treningu dwie czołowe pozycje. Trzeci Lewis Hamilton stracił do Leclerca 0,669 s.
Czytaj także: Claire Williams wściekła po wypadku Russella
- Trening poszedł nam nieźle i czułem się na torze bardziej komfortowo niż przed rokiem. Ferrari jest jednak bardzo szybkie i wygląda na to, że ma sporą przewagę nad nami. Musimy sprawdzić, w którym aspekcie tracimy czas do nich - powiedział "Motorsportowi" aktualny mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
W tej sytuacji 34-latek nie liczy na wygranie sobotnich kwalifikacji. - Mało prawdopodobne, że znajdziemy coś, co pozwoli nam zniwelować taką stratę. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy - dodał Hamilton.
Jeszcze gorzej od Hamiltona w piątek spisał się Valtteri Bottas. Fiński kierowca ukończył rywalizację na piątej pozycji i był prawie pół sekundy wolniejszy od zespołowego partnera. Nadzieją dla reprezentantów Mercedesa jest jednak tempo wyścigowe, które ma być znacznie lepsze.
Czytaj także: Russell uniknął poważnej kontuzji
- Wydaje się, że na dystansie wyścigu jesteśmy mocniejsi niż na jedne okrążenie. Musimy dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje - podsumował Hamilton.