F1: Grand Prix Azerbejdżanu. Kimi Raikkonen grzmi na organizatorów. W Baku mogło dojść do tragedii

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu bolid Alfy Romeo z Kimi Raikkonenem w kokpicie
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu bolid Alfy Romeo z Kimi Raikkonenem w kokpicie

- Wyglądaliśmy jak amatorzy - w ten sposób Kimi Raikkonen ocenił zamieszanie, jakie powstało po wypadku George'a Russella w Baku. Fin był zdruzgotany tym, że organizatorzy Grand Prix Azerbejdżanu nie sprawdzili dokładnie studzienek kanalizacyjnych.

W tym artykule dowiesz się o:

Wypadek George'a Russella storpedował poranną sesję treningową w Baku. Kierowca Williamsa najechał na poluzowaną studzienkę kanalizacyjną, co wywołało szereg uszkodzeń w jego samochodzie. Po tym incydencie FIA nakazała sprawdzić wszystkie włazy, a na obiekcie ulicznym w stolicy Azerbejdżanu jest ich ponad 300.

- To nie była idealna sytuacja dla nas wszystkich. Wyglądaliśmy jak amatorzy. Takie rzeczy nie powinny się dziać. FIA powinna się upewnić przed treningiem, że wszystko jest w porządku - powiedział Kimi Raikkonen na łamach "Motorsportu".

Czytaj także: Claire Williams wściekła po wypadku Russella

39-latek podkreślił, że tego typu sytuacje dzieją się niemal co roku na torach ulicznych. - Wygląda na to, że nie ma sezonu, aby jakiś właz nie był poluzowany albo coś nie wystawało na ulicy. Przecież FIA powinna to weryfikować. To obowiązek federacji i sędziów, by tor był zgodny z regulaminem - dodał były mistrz świata.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany

Raikkonen zwrócił uwagę na to, że Russell wskutek incydentu mógł odnieść poważną kontuzję. - Na szczęście tym razem nikt nie został ranny, ale to zniszczyło nasz dzień. Również ludzie, którzy przyszli na piątkowe treningi nie byli zadowoleni, bo nie zobaczyli za wiele jazdy - wyjaśnił kierowca Alfy Romeo.

Czytaj także: Russell uniknął poważnej kontuzji 

Fin został zapytany o to, czy poruszy wspomniane kwestie na odprawie z sędziami. - Przecież to się nie dzieje pierwszy raz. Mam jednak nadzieję, że to ostatni taki przypadek - podsumował.

Komentarze (3)
avatar
steffen
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda że w Polsce nie ma ulicznego wyścigu F1. Nasi drogowcy to znani specjaliści od studzienek - wreszcie by się coś działo zamiast nudnego jeżdżenia w kółko.