F1: Grand Prix Azerbejdżanu. Kimi Raikkonen grzmi na organizatorów. W Baku mogło dojść do tragedii
- Wyglądaliśmy jak amatorzy - w ten sposób Kimi Raikkonen ocenił zamieszanie, jakie powstało po wypadku George'a Russella w Baku. Fin był zdruzgotany tym, że organizatorzy Grand Prix Azerbejdżanu nie sprawdzili dokładnie studzienek kanalizacyjnych.
- To nie była idealna sytuacja dla nas wszystkich. Wyglądaliśmy jak amatorzy. Takie rzeczy nie powinny się dziać. FIA powinna się upewnić przed treningiem, że wszystko jest w porządku - powiedział Kimi Raikkonen na łamach "Motorsportu".
Czytaj także: Claire Williams wściekła po wypadku Russella
39-latek podkreślił, że tego typu sytuacje dzieją się niemal co roku na torach ulicznych. - Wygląda na to, że nie ma sezonu, aby jakiś właz nie był poluzowany albo coś nie wystawało na ulicy. Przecież FIA powinna to weryfikować. To obowiązek federacji i sędziów, by tor był zgodny z regulaminem - dodał były mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisanyRaikkonen zwrócił uwagę na to, że Russell wskutek incydentu mógł odnieść poważną kontuzję. - Na szczęście tym razem nikt nie został ranny, ale to zniszczyło nasz dzień. Również ludzie, którzy przyszli na piątkowe treningi nie byli zadowoleni, bo nie zobaczyli za wiele jazdy - wyjaśnił kierowca Alfy Romeo.
Czytaj także: Russell uniknął poważnej kontuzji
Fin został zapytany o to, czy poruszy wspomniane kwestie na odprawie z sędziami. - Przecież to się nie dzieje pierwszy raz. Mam jednak nadzieję, że to ostatni taki przypadek - podsumował.