W niedzielny poranek gruchnęła wiadomość, że przedstawiciele Alfy Romeo zostali wezwani przed oblicze sędziów. Samochód Kimiego Raikkonena nie przeszedł bowiem badań kontrolnych, a przednie skrzydło w jego modelu C38 nie zdało testu ugięcia.
Nieregulaminowy element został wymieniony, ale Raikkonen został wykluczony z wyników kwalifikacji F1 i musiał ustawić się w pit-lane.
Czytaj także: Williams przeprosił Kubicę
- Nie wiem, co się stało. Rano otrzymałem wiadomość o tym, ale już w ostatnim wyścigu w Chinach mieliśmy problem z przednim skrzydłem i traciliśmy przez to na docisku. Prawdopodobnie teraz stało się to samo - powiedział fiński kierowca, którego cytuje portal RaceFans.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
39-latek podkreślił, że Alfa Romeo doskonale wiedziała o problemie. - Już po ostatnim wyścigu go przeanalizowaliśmy, ale nie mieliśmy czasu, by wyprodukować nowe przednie skrzydło. Czasem tak jest. Na pewno nam to nie pomagało i nie uczyniło nas szybszymi, ale przepisy są jakie są. Równe dla wszystkich - dodał Raikkonen.
Mimo startu z alei serwisowej, Raikkonen zdołał dojechać do mety na dziesiątej pozycji i zdobył dla swojej ekipy cenny punkt. Tym samym Fin punktował w każdym z dotychczas rozegranych wyścigów F1. Jednak przed sezonem apetyty w Alfie Romeo były znacznie większe i zakładały walkę o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
- Musimy się spisywać lepiej niż do tej pory. W różnych aspektach - podsumował Raikkonen.
Czytaj także: Williams dostanie pieniądze za wypadek Russella